Jak na razie zawieszam bloga. Nie wiem czy szybko tutaj wrócę. Mam bardzo dużo nauki, sami rozumiecie, i nie mam czasu na pisanie nowych postów.
A więc jak na razie pa, możliwie że do zobaczenia ;]
piątek, 28 lutego 2014
piątek, 7 lutego 2014
Rozdział 8.
Wypad do Hogsmead i co się z tym wiąże
Do wyjścia do Hogsmead zostało tylko 2 dni. Dziewczyny oszalały i to dosłownie. Niby nic wielkiego, ale dziewczyny oczekiwały zmian. Ann od dawna wiedziała, że Remus ma jakiś problem, o którym nie chce jej powiedzieć. Widziała to w jego oczach. Miała nadzieję, że uda jej się wyciągnąć od ukochanego co się dzieje. Tak bardzo go kochała. Ona nie miała przed nim żadnych tajemnic i oczekiwała od niego tego samego. Dorcas w głębi duszy czekała, aż Black zaprosi ją na randkę. Wiedziała, że to raczej nie możliwe, ale czekała na cud.
-Cześć Meadowes.
-No hej Black.-przywitali się. Siedzieli w biblotece, profesorka od Zielarstwa zadała wypracowanie o jakimś norweskim badylu. Syriusz nie zapamiętał nazwy.
-Jutro wypad do Hogsmead. Fajnie. W końcu dokupię kosmetyków.-powiedziała w końcu Dor
Jednak Syriusz jej nie słuchał. W jego głowie trwała zacięta walka.
Zaproś ją na randkę.
Nie.
Zaproś!
Mówię, że nie.
Masz ją zaprosić!
Ośmieszę się.
A skąd wiesz?
A skąd wiesz, że nie?
No chyba widzisz, że często ci się przygląda.
To była prawda. Zauważył, że Czarna coraz częściej mu się przygląda. Z resztą on też się przyłapywał na tym, że na nią patrzy. I to nie tyle patrzy. On wręcz pożerał ją wzrokiem. Od dawna podobała mu się ona, ale nie miał odwagi jej tego powiedzieć. Tak, on Syriusz Black nie wiedział jak powiedzieć dziewczynie, że mu się podoba. Była to dla niego nowość. Chodził i przespał się chyba ze wszystkimi dziewczynami w zamku. No może oprócz Lilki, Dor, Ann i Alicji. Ale on przecież nie mógł się w niej zakochać. Nie on, nie Syriusz Black. Już dawno postanowił sobie, że się nie ustatkuje. Ale wyglądało na to, że plany szlak trafił. Długo zbierał się w sobie żeby zaprosić ją, aż w końcu z zamyślenia wyrwał go głos Dorcas...
-Syriusz!
-Eee, tak? Mówiłaś coś?
-Od 5 minut do ciebie krzyczę.-zaśmiała się
"A raz się żyje"-pomyślał
-Eee, Dorcas?
-Mhm?
-Dałabyś się zaprosić na randkę?-powiedział szybko
-Na randkę?-zdziwiła się
-No...tak.
-Jasne!
-Serio?-spytał zaskoczony-No to jutro.-dodał i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech i zajęła się męczeniem podręcznika do Zielarstwa. Syriusz chcąc nie chcąc zrobił to samo. "W końcu wypracowanie samo się nie napisze" westchnął po cichu.
_______________________________________________________
Nareszcie nadeszła sobota, upragniony przez wszystkich wypad do Hogsmead. W dormitorium dziewcząt panował istny chaos. Za godzinę wychodzili, a one nie były jeszcze wyszykowane. Oczywiście każda z nich szła na randkę, więc musiały wyglądać zjawiskowo. Dorcas ubrała się w czarną, zwiewną sukienkę i czarne buty na koturnie. Do tego nałożyła lekki makijaż. Ruda postawiła zaś na zieleń, która doskonale komponowała się z jej włosami i oczami. Założyła zieloną spódniczkę i biały top, na który narzuciła, także zielony, sweterek. Nie lubiła się malować, ale pociągnęła rzęsy tuszem, dla lepszego efektu. Ann postanowiła nie stroić się za bardzo, ale to nie znaczy, że wcale. Założyła kremową sukienkę i czarne baletki. Tak ubrane, po 30 minutach, zeszły do Pokoju Wspólnego. Po drodze zgarnęły ze swoich łóżek kurtki i szaliki. Tam czekali na nie chłopcy. Dziewczyny podeszły do swoich partnerów.
-Łapa! Nie mówiłeś, że zabierasz na randkę Dorcas!-zaskrzeczał Potter
-Czy ja muszę ci się ze wszystkiego spowiadać?-zapytał Black i podał dziewczynie rękę. Remus i Ann już uciekli. Widocznie chcieli pobyć sami.
-No wiesz, nie obraziłbym się gdybyś mi powiedział.
-Ty to się nigdy nie zmienisz.
-Ale to dlatego, że tak bardzo cię kocham, Łapciu.-powiedział i przytulił do siebie zażenowanego Syriusza.
-Odwal się.-odepchnął go
-Czemu mnie nie kochasz?-zawył Potter, a dziewczyny parsknęły śmiechem. Łapa przejechał zrezygnowany ręką po twarzy i pociągnął Meadowes do wyjścia.
-No to co, idziemy?-zapytał w końcu swoją dziewczynę
-A mam jakiś inny wybór, podstępny manipulancie?
-Czyżbyś była z tego faktu niezadowolona?-James wyszczerzył zęby
-Oczywiście, że tak.-powiedziała sarkastycznie-A teraz chodźmy już.-zakomenderowała i pociągnęła swojego chłopaka w kierunku portretu Grubej Damy.
_____________________________________________________________________________
W gospodzie Pod Świńskim Łbem aż roiło się od zakochanych par z Hogwaru. Dorcas i Syriusz znaleźli sobie wolny stolik. Syriusz czuł się trochę niezręcznie. "Co się na brodę Merlina ze mną dzieje?"-powiedział w duchu.
-Co podać?-podeszła do nich kelnerka
-Ja poproszę Piwo Kremowe.-powiedziała Dor
-A ja się skuszę na coś mocniejszego. Poproszę Ognistą Whisky.
Kelnerka odeszła.
-Wiesz co, Black? Nie spodziewałam się, że mnie zaprosisz na randkę.
-No to niespodzianka!-zaśmiał się Black
-Oto wasze zamówienia.-znowu podeszła do nich kelnerka
Black wyciągnął portfel równo z Meadowes.
-No nie żartuj. Ja płacę.-oburzył się Syriusz
-Ty płacisz za siebie, ja za siebie.
-Ja cię zaprosiłem, ja płace.
-Jesteś uparty jak osioł.-udała, że nie usłyszała jak Syriusz mówi "Ty jesteś osioł" i kontynuowała- No ale niech ci będzie. Z tobą i tak nie wygram.
-W tym zgadzam się z tobą w 100%-zaśmiał się i zapłacił za napoje.
-Dorcas?-zaczął rozmowę po kilku chwilach milczenia
-Tak?
-Jesteś brudna-zaśmiał się-O, tutaj.-powiedział i wytarł kicukiem pianę z jej policzka. Zapatrzyli się w swoje oczy.
-Chodźmy na spacer. Duszno tutaj.-zaproponowała Dor i wyszli.
Kiedy byli już na zewnątrz, Dorcas udawała, że przygląda się Hogwartowi. Kiedy Syriusz spojrzał w tą samą stronę co ona rzuciła go śnieżką i trafiła prosto w twarz.
-Tak się bawimy?-zaśmiał się i po chwili oboje byli cali w śniegu. Black nie poprzestał jednak na śnieżkach i zaczął nacierać Czarną śniegiem, aż oboje wylądowali w wielkiej zaspie śnieżnej tak, że on leżał na niej. Popatrzył jej w oczy i zaczął zbliżać swoją twarz do jej, ale ona próbowała się odsunąć, co było trudne, bo leżała na śniegu przygnieciona przez Blacka.
-Boisz się mnie?-zapytał zadziornie
-N-nie.-wyjąkała, bo do nosa uderzył jej już jego zapach
-Nawet teraz?-powiedział i pocałował ją w szyje
-Nie.-odpowiedziała twardo, ale poczuła się trochę niepewnie.
-Nadal się mnie boisz. Że cię pocałuję?
-Nie pocałujesz mnie.
-Twierdzisz, że nie umiem całować?
-A skąd mam to niby wiedzieć?-spytała. Ona nie da się tak łatwo zmanipulować. Co to, to nie!
-No to się przekonajmy.-powiedział i zaczął ją całować. Dziewczyna, tak jak Black się spodziewał, zaczęła oddawać pocałunek. Już od tak dawna na to czekali. Oboje.
-I co? Dalej się mnie boisz?
-Ja się ciebie nie bałam. A tak swoją drogą, to całkiem nieźle całujesz.
-No to teraz mam pytanie.
Zdziwiła się. Pomógł jej wstać ze śniegu i spojrzał na jej śliczną twarz. Był zestresowany i to cholernie. Z żadną dziewczyną nie miał takich kłopotów jak z Dorcas. "Czyli jednak moje plany szlak trafił..."-pomyślał i zapytał o to, o co już dawno chciał zapytać...
-Zostaniesz moją dziewczyną?
Dorcas zachłysnęła się powietrzem i nie była w stanie powiedzieć ani jednego słowa. Ten oto facet spytał o to, na co czekała. A jednak się wahała. Dobrze znała metodę Syriusza- zdobyć, zaliczyć, zostawić. Ona tego nie chciała. Nie chciała być kolejną tylko dziewczyną "do zaliczenia". Jednak w głębi duszy bardzo tego chciała. "Ja się tak łatwo nie dam!" pomyślała.
-Za dużo wypiłeś Ognistej?-spytała po kilkunastu sekundach, kiedy już odzyskała oddech
-Ja mówię poważnie. Kiedyś nie wierzyłem w miłość. Jednak poznałem jeden powód, dla którego warto to zmienić.
-Jaki?
-Ty.-powiedział krótko i spojrzał w jej oczy-więc jak?-wyszczerzył rząd swoich białych zębów.
-Więc... Tak. Zostanę twoją dziewczyną.-odpowiedziała i uśmiechnęła się promiennie do Łapy. Nie odpowiedział nic, tylko z uśmiechem na ustach przytulił mocno swoją nową dziewczynę.
_____________________________________________________________________________
Remus był romantykiem. Nie chciał zabierać Ann do gospody Pod Świńskim Łbem. Twierdził, że to nie jest zbyt przyjemne miejsce. No i miał całkowitą rację. Zabrał ją więc w miejsce, które znał tylko on. Zawędrował tam podczas którejś pełni, nawet reszta Huncwotów nie wiedziała o istnieniu tego miejsca. Co było dość zaskakujące, ponieważ prawie zawsze wszędzie chodzili razem. Remus przychodził tutaj, kiedy chciał pobyć sam. Z dala od innych. Była to polanka nad rzeką. Teraz, obsypana śniegiem, wyglądała jeszcze ładniej niż latem. Rzeka, po której latem pływały kaczki, stała zamarznięta i gdzie nie gdzie wystawały pokryte szadzią gałązki trzciny. Dookoła był las, przez co nikt nie mógł ich podglądać. "Dobrze, że jesteśmy sami." pomyśleli oboje. Raz po raz zza chmur wyglądało słońce. Wyglądało jakby się uśmiechało. Wszystko było idealne. Tak przynajmniej sądzili. Lupin wyczarował koc i postawił na nim kosz. Na miejsce, w którym leżał koc, rzucił uprzednio zaklęcie ocieplające. Usiedli razem na kocu.
-Jak tu pięknie.-westchnęła Ann
-Ty jesteś piękniejsza.
Po tych słowach blondynka zarumieniła się lekko i przyjrzała się uważnie Remusowi. Był blady i jakiś smutniejszy niż zwykle.
-Remusie, czy coś się stało? Niewyraźnie wyglądasz.
-Nie, nic.
-Przecież wiedzę, że coś cię trapi.-nie mogła już dłużej udawać, że nic się nie dzieje
-Ann, ja nie mogę ci powiedzieć. Nie mogę cię stracić.-Lunatyk był wyraźnie zmieszany. Przecież nie mógł jej stracić przez swój "mały futerkowy problem"
-Remusie, powiedz mi co się dzieje. Dlaczego miałbyś mnie stracić?-nalegała dziewczyna
-No, więc... za trzy dni pełnia.
-A co to ma z tobą wspólnego?-zdziwiła się
-No bo ja jestem... wilkołakiem.-powiedział i opuścił głowę, bojąc się, że dziewczyna po prostu od niego ucieknie. U nikogo nie znajdował akceptacji. Jedynie Huncwoci jako jedyni wiedzieli o jego problemie. No i sam Dumbledore, który zgodził się go przyjąć do szkoły. Jednak ona tylko go do siebie przytuliła. Zdziwiony podniósł głowę i spojrzał Smitch w oczy.
-Nie boisz się mnie?-spytał zanim zdołał ugryźć się w język
-A niby czemu mam się ciebie bać?-spytała łagodnie. Wiedziała, że to może być dla niego trudne.
-No.. przecież jestem tym.. no wiesz.-wypowiedział to zdanie jak najgorsze przekleństwo
-To nic nie zmienia. Przecież wiesz, że cię kocham. Znam cię od lat i wiem, że nie skrzywdził byś nawet muchy. A to, że jesteś wilkołakiem nie jest twoją winą.
-I jesteś pewna, że bez względu na to, nadal chcesz ze mną być?-chciał się upewnić
-Już ci powiedziałam, że to niczego nie zmienia. Kocham cię.
-Ja też cię kocham, Ann.-powiedział i pocałował ją w lekko zaróżowione od zimna usta.
Szczęśliwi, po wyjaśnieniu sobie wszystkiego, zaczęli jeść przyniesione przez Remusa kanapki i popijali gorącą herbatą na rozgrzanie.
_________________________________________________________________________
Zbliżał się wieczór. Lily i James cały dzień przesiedzieli w maleńkiej kawiarence. Lilka była zachwycona. Nie wiedziała, że James jest takim romantykiem! Zaskoczył ją, i to bardzo. Zjedli pyszny obiad i rozmawiali, bardzo długo rozmawiali. O wszystkim. O swoich domach, o rodzinie, o dzieciństwie i wspominali swoje dawne kłótnie. Ich codzienne dialogi znane były na całą szkołę:
-Hej Evans, umówisz się ze mną?
-Prędzej piekło zamarznie, Potter.
I tak ciągle. Oczywiście nie obyło się bez uszczerbku na zdrowiu Jamesa.
-Kochanie, robi się późno. Chyba trzeba wracać.-przerwał zamyślenie Lil James
-Masz rację, zbierajmy się.
Po drodze zaczepili o Remusa i Ann, a potem o całujących się Blacka i Dor.
-Fiu fiu, Łapa. A jednak udało ci się poderwać Meadowes. I to widocznie całkiem nieźle ci to wyszło.-zaśmiał się Potter
-Zamknij jadaczkę.
-Uuu, Łapciu, a co ty taki niegrzeczny?-spytał Luniek
-Wcale nie. Po protu do idioty tak trzeba.-zaśmiał się
-Z tym się zgadzam!-krzyknęła Lil, a James posłał jej obrażone spojrzenie
-Może już chodźmy do zamku, zimno mi.-poskarżyła się Ann
Remu objął ją ramieniem i ruszyli całą paczką (oprócz Petera, który zjadł za dużo słodyczy i leżał w Skrzydle Szpitalnym) do zamku.
To był udany dzień. Wszyscy tak uważali. Byli szczęśliwi i wydawało się, że nic nie może zaburzyć ich szczęścia.
___________________________________________________________________________
Święta zbliżały się wielkimi krokami. Jak dla Lilki trochę za wielkimi. Zostało tylko 5 dni. 5 dni nauki, a potem.. wymarzony spokój. Święta spędzali w Hogwarcie, tak jak ustalili. Nic nie wskazywało na to, że ktoś zmieni plany.
Było późne popołudnie. Jak to zwykle bywa uczniowie siedzieli w dormitoriach i pokojach wspólnych, ponieważ pogoda nie sprzyjała na spacer po błoniach. Był okropny wiatr, a do tego padał śnieg. Nieliczni uczniowie, którzy wzięli już na poważnie ostrzeżenia nauczycieli o egzaminach końcowych, popołudnie spędzali w bibliotece. Do tych nielicznych osób zaliczała się właśnie Lilka. Nie o to chodzi, że ona czegoś nie umiała. O nie! Ona po prostu bała się, że czegoś zapomni, a co za tym idzie, że obleje egzaminy, pokarze, że szlamy jednak są gorsze od czarodziejów czystej krwi i takie inne wymysły Lilki. Oczywiście każdy jej to wybijał z głowy, ale ona nie chciała tego słuchać. A szczególnie to nie chciała słuchać Jamesa.
Retrospekcja
Siedzieli razem w pokoju wspólnym. Całą paczką. Każdy robił coś innego. Ann z Remusem rozmawiali przyciszonymi głosami i co chwilę chichotali. Dorcas patrzyła zamyślona w ogień. James z Blackiem omawiali nowe taktyki Quidditcha. A Lilka, jak każdy może przewidzieć, siedziała z nosem w książce. A konkretnie uczyła się Starożytnych Runów. Potter z przyjacielem właśnie skończyli omawiać te taktyki i James zaczął z nim ożywioną rozmowę. Ożywioną, w pojęciu Pottera, oznaczało wymachiwanie rękami i darcie się na cały regulator. Po kilku chwilach już wszyscy przyłączyli się do rozmowy. Nawet Peter, który wrócił właśnie z kuchni z nowym zapasem ciastek. Tylko jedna osoba w całym pokoju wspólnym ich nie słuchała. Właśnie Lilka. Co chwilę spoglądała tylko na swojego chłopaka z rządzą mordu w oczach. W końcu nie wytrzymała..
-Potter! Zamknij łaskawie jadaczkę i przestań się tak drzeć! Niektórzy próbują się uczyć!
-Tak? A kto na przykład?
-Nie wiem czy zauważyłeś, nieogarnięty oszołomie, ale właśnie ja.-fuknęła. Większość mieszkańców Domu Lwa zwróciło głowy w ich stronę. No tak. Kłótnia Evans i Pottera. Jak można taką okazję przepuścić.
-Przecież ty nie musisz się tyle uczyć, Evans. Jesteś piekielnie mądra, mądrzejsza nawet ode mnie. Dam sobie rękę uciąć, że zdasz najlepiej z roku.
-Słyszałem i zapamiętam.-wtrącił Black,a Dor szturchnęła go w żebra.
-Mówisz tak tylko dlatego, bo wiesz, że zdasz lepiej.- powiedziała ignorując uwagę Blacka, a przyjaciele i inni zgromadzeni wybałuszyli oczy. Już wiedzieli, że będzie kłótnia.
-Wcale nie! To, że się nie uczę ciągle nie znaczy, że wcale.
-No świetnie. A teraz uważasz, że jestem kujonem.
-Ja tak nie powiedziałem..
-ale pomyślałeś.-skończyła za niego Evans
-Wcale nie. Lily, błagam, ty wcale nie musisz się tyle uczyć.
-Muszę. Jak się nie nauczę to zapomnę i nie zdam. Może tobie to nie robi wielkiej różnicy, bo drużyny z całego świata będą się o ciebie bić, ale ja się przejmuję ocenami.-fuknęła znowu
-Ej, mi też zależy!-oburzył się James-Po prostu uważam, że ty tego nie potrzebujesz.
-Ale to nie ty jesteś głupią szlamą! Od pokoleń twoja rodzina jest czystej krwi. I dlatego wiesz, że zdasz!-krzyknęła w końcu oburzona
-Lily..
-Wiesz co, Potter? Wypchaj się.-powiedziała i tą także wybitną wypowiedzią zakończyła dyskusję z Jamesem i udała się do dormitorium mrucząc pod nosem coś co brzmiało mniej więcej jak "Potter", "Głupi wypłosz". James pokręcił tylko głową nad głupotą swojej dziewczyny.
Koniec retrospekcji
Od tamtego wieczoru Lily nie odezwała się do Jamesa ani razu. A minęły już 2 dni. Najgorsze było to, że on znowu, jakby nigdy nic, zaczął podrywać każdą dziewczynę jaką napotkał. Lilka aż gotowała się ze złości, ale nie zamierzała pierwsza się odezwać.
__________________________________________________________________________
-Trzeba coś zrobić, żeby ta szlama nie trzymała się tak blisko Pottera. On może nam się przydać.-słyszeli syczący głos swojego pana
-Czy ma ktoś z was jakiś pomysł?-zwrócił się do śmierciożerców
-Panie.. Można rzucić Imperiusa na jakąś dziewczynę, żeby go pocałowała. Ta ruda mu tego nie przepuści.-zaśmiała się złowieszczo Bellatrix
-To doskonały plan... doskonały.. A więc ty rzucisz urok. Najlepiej na kogoś z Ravenclawu.
-Oczywiście panie.-ukłoniła się nisko Black i poszła wykonać polecenie.
________________________________________________________________________
Właśnie wracała z biblioteki i zobaczyła Pottera flirtującego z jakąś Krukonką. "Niech robi co chce" pomyślała Lily, chociaż była o niego cholernie zazdrosna. W jednym momencie, kiedy Lily rozmyślała jaki to Potter jest głupi, zobaczyła jak owa Krukonka zarzuca mu ręce na szyje i zaczyna go całować. "No nie! Tego to już zawiele" pomyślała zła. Wiele mogła znieść, ale nie to, że ktoś obściskuje jej Jamesa. W końcu ona nadal była jego dziewczyną! W jednej chwili złość, a nawet wściekłość, zamieniła się w smutek. James ogłupiały odsunął od siebie dziewczynę i zobaczył Lilkę. Płakała. I to przez niego. Bo był taki głupi i nie podszedł do niej i nie przeprosił. Lily napotakała jego spojrzenie, odwróciła głowę i uciekła do wieży Gryffindoru.
-Lily! Lily, zaczekaj!-krzyczał za nią Rogacz i ruszył za nią. Dobiegł do portretu Grubej Damy i wszedł do środka. Stała tam Lil, cała zapłakana.
-Lily...
-Nie odzywaj się do mnie!
-Lily, proszę wysłuchaj...
-Nie mam zamiaru cię słuchać! Odwal się!
Już miała zamiar iść do dormitorium, ale James nie miał zamiaru jej puścić. Złapał ją za rękę i jednym ruchem obrócił ją tak, że patrzyła mu w oczy. Już nie płakała, ale widać było, że jest zła. Cholernie zła. Nie chciała patrzeć w jego oczy. Spuściła głowę, ale i tym razem Potter nie dał za wygraną i podniósł jej podbródek, żeby na niego spojrzała.
-Lily, to nie ja ją pocałowałem. To jakaś wariatka.-zaczął się tłumaczyć chłopak
-I jeszcze mi może powiesz, że z nią nie flirtowałeś?-spytała wkurzona.
-Nie flirtowałem z nią!
-Nie jestem głupia.
-Słuchaj.. ona wyglądała jakoś dziwnie.. jakby pod działaniem Imperiusa..
-Czy ty w ogóle słyszysz co mówisz?! Po co niby ktoś chciałby nas skłócić?
-Nie wiem.. Ale jeszcze się dowiem!
-Słuchaj, nie usprawiedliwiaj się głupio.
-Ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, ja tylko mówię, że ona..
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!-przerwała mu i pobiegła ze łzami w oczach do swojego dormitorium.
------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze. :) Postarałam się, żeby było trochę więcej opisów. Zapraszam do komentowania. :)
Do wyjścia do Hogsmead zostało tylko 2 dni. Dziewczyny oszalały i to dosłownie. Niby nic wielkiego, ale dziewczyny oczekiwały zmian. Ann od dawna wiedziała, że Remus ma jakiś problem, o którym nie chce jej powiedzieć. Widziała to w jego oczach. Miała nadzieję, że uda jej się wyciągnąć od ukochanego co się dzieje. Tak bardzo go kochała. Ona nie miała przed nim żadnych tajemnic i oczekiwała od niego tego samego. Dorcas w głębi duszy czekała, aż Black zaprosi ją na randkę. Wiedziała, że to raczej nie możliwe, ale czekała na cud.
-Cześć Meadowes.
-No hej Black.-przywitali się. Siedzieli w biblotece, profesorka od Zielarstwa zadała wypracowanie o jakimś norweskim badylu. Syriusz nie zapamiętał nazwy.
-Jutro wypad do Hogsmead. Fajnie. W końcu dokupię kosmetyków.-powiedziała w końcu Dor
Jednak Syriusz jej nie słuchał. W jego głowie trwała zacięta walka.
Zaproś ją na randkę.
Nie.
Zaproś!
Mówię, że nie.
Masz ją zaprosić!
Ośmieszę się.
A skąd wiesz?
A skąd wiesz, że nie?
No chyba widzisz, że często ci się przygląda.
To była prawda. Zauważył, że Czarna coraz częściej mu się przygląda. Z resztą on też się przyłapywał na tym, że na nią patrzy. I to nie tyle patrzy. On wręcz pożerał ją wzrokiem. Od dawna podobała mu się ona, ale nie miał odwagi jej tego powiedzieć. Tak, on Syriusz Black nie wiedział jak powiedzieć dziewczynie, że mu się podoba. Była to dla niego nowość. Chodził i przespał się chyba ze wszystkimi dziewczynami w zamku. No może oprócz Lilki, Dor, Ann i Alicji. Ale on przecież nie mógł się w niej zakochać. Nie on, nie Syriusz Black. Już dawno postanowił sobie, że się nie ustatkuje. Ale wyglądało na to, że plany szlak trafił. Długo zbierał się w sobie żeby zaprosić ją, aż w końcu z zamyślenia wyrwał go głos Dorcas...
-Syriusz!
-Eee, tak? Mówiłaś coś?
-Od 5 minut do ciebie krzyczę.-zaśmiała się
"A raz się żyje"-pomyślał
-Eee, Dorcas?
-Mhm?
-Dałabyś się zaprosić na randkę?-powiedział szybko
-Na randkę?-zdziwiła się
-No...tak.
-Jasne!
-Serio?-spytał zaskoczony-No to jutro.-dodał i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech i zajęła się męczeniem podręcznika do Zielarstwa. Syriusz chcąc nie chcąc zrobił to samo. "W końcu wypracowanie samo się nie napisze" westchnął po cichu.
_______________________________________________________
Nareszcie nadeszła sobota, upragniony przez wszystkich wypad do Hogsmead. W dormitorium dziewcząt panował istny chaos. Za godzinę wychodzili, a one nie były jeszcze wyszykowane. Oczywiście każda z nich szła na randkę, więc musiały wyglądać zjawiskowo. Dorcas ubrała się w czarną, zwiewną sukienkę i czarne buty na koturnie. Do tego nałożyła lekki makijaż. Ruda postawiła zaś na zieleń, która doskonale komponowała się z jej włosami i oczami. Założyła zieloną spódniczkę i biały top, na który narzuciła, także zielony, sweterek. Nie lubiła się malować, ale pociągnęła rzęsy tuszem, dla lepszego efektu. Ann postanowiła nie stroić się za bardzo, ale to nie znaczy, że wcale. Założyła kremową sukienkę i czarne baletki. Tak ubrane, po 30 minutach, zeszły do Pokoju Wspólnego. Po drodze zgarnęły ze swoich łóżek kurtki i szaliki. Tam czekali na nie chłopcy. Dziewczyny podeszły do swoich partnerów.
-Łapa! Nie mówiłeś, że zabierasz na randkę Dorcas!-zaskrzeczał Potter
-Czy ja muszę ci się ze wszystkiego spowiadać?-zapytał Black i podał dziewczynie rękę. Remus i Ann już uciekli. Widocznie chcieli pobyć sami.
-No wiesz, nie obraziłbym się gdybyś mi powiedział.
-Ty to się nigdy nie zmienisz.
-Ale to dlatego, że tak bardzo cię kocham, Łapciu.-powiedział i przytulił do siebie zażenowanego Syriusza.
-Odwal się.-odepchnął go
-Czemu mnie nie kochasz?-zawył Potter, a dziewczyny parsknęły śmiechem. Łapa przejechał zrezygnowany ręką po twarzy i pociągnął Meadowes do wyjścia.
-No to co, idziemy?-zapytał w końcu swoją dziewczynę
-A mam jakiś inny wybór, podstępny manipulancie?
-Czyżbyś była z tego faktu niezadowolona?-James wyszczerzył zęby
-Oczywiście, że tak.-powiedziała sarkastycznie-A teraz chodźmy już.-zakomenderowała i pociągnęła swojego chłopaka w kierunku portretu Grubej Damy.
_____________________________________________________________________________
W gospodzie Pod Świńskim Łbem aż roiło się od zakochanych par z Hogwaru. Dorcas i Syriusz znaleźli sobie wolny stolik. Syriusz czuł się trochę niezręcznie. "Co się na brodę Merlina ze mną dzieje?"-powiedział w duchu.
-Co podać?-podeszła do nich kelnerka
-Ja poproszę Piwo Kremowe.-powiedziała Dor
-A ja się skuszę na coś mocniejszego. Poproszę Ognistą Whisky.
Kelnerka odeszła.
-Wiesz co, Black? Nie spodziewałam się, że mnie zaprosisz na randkę.
-No to niespodzianka!-zaśmiał się Black
-Oto wasze zamówienia.-znowu podeszła do nich kelnerka
Black wyciągnął portfel równo z Meadowes.
-No nie żartuj. Ja płacę.-oburzył się Syriusz
-Ty płacisz za siebie, ja za siebie.
-Ja cię zaprosiłem, ja płace.
-Jesteś uparty jak osioł.-udała, że nie usłyszała jak Syriusz mówi "Ty jesteś osioł" i kontynuowała- No ale niech ci będzie. Z tobą i tak nie wygram.
-W tym zgadzam się z tobą w 100%-zaśmiał się i zapłacił za napoje.
-Dorcas?-zaczął rozmowę po kilku chwilach milczenia
-Tak?
-Jesteś brudna-zaśmiał się-O, tutaj.-powiedział i wytarł kicukiem pianę z jej policzka. Zapatrzyli się w swoje oczy.
-Chodźmy na spacer. Duszno tutaj.-zaproponowała Dor i wyszli.
Kiedy byli już na zewnątrz, Dorcas udawała, że przygląda się Hogwartowi. Kiedy Syriusz spojrzał w tą samą stronę co ona rzuciła go śnieżką i trafiła prosto w twarz.
-Tak się bawimy?-zaśmiał się i po chwili oboje byli cali w śniegu. Black nie poprzestał jednak na śnieżkach i zaczął nacierać Czarną śniegiem, aż oboje wylądowali w wielkiej zaspie śnieżnej tak, że on leżał na niej. Popatrzył jej w oczy i zaczął zbliżać swoją twarz do jej, ale ona próbowała się odsunąć, co było trudne, bo leżała na śniegu przygnieciona przez Blacka.
-Boisz się mnie?-zapytał zadziornie
-N-nie.-wyjąkała, bo do nosa uderzył jej już jego zapach
-Nawet teraz?-powiedział i pocałował ją w szyje
-Nie.-odpowiedziała twardo, ale poczuła się trochę niepewnie.
-Nadal się mnie boisz. Że cię pocałuję?
-Nie pocałujesz mnie.
-Twierdzisz, że nie umiem całować?
-A skąd mam to niby wiedzieć?-spytała. Ona nie da się tak łatwo zmanipulować. Co to, to nie!
-No to się przekonajmy.-powiedział i zaczął ją całować. Dziewczyna, tak jak Black się spodziewał, zaczęła oddawać pocałunek. Już od tak dawna na to czekali. Oboje.
-I co? Dalej się mnie boisz?
-Ja się ciebie nie bałam. A tak swoją drogą, to całkiem nieźle całujesz.
-No to teraz mam pytanie.
Zdziwiła się. Pomógł jej wstać ze śniegu i spojrzał na jej śliczną twarz. Był zestresowany i to cholernie. Z żadną dziewczyną nie miał takich kłopotów jak z Dorcas. "Czyli jednak moje plany szlak trafił..."-pomyślał i zapytał o to, o co już dawno chciał zapytać...
-Zostaniesz moją dziewczyną?
Dorcas zachłysnęła się powietrzem i nie była w stanie powiedzieć ani jednego słowa. Ten oto facet spytał o to, na co czekała. A jednak się wahała. Dobrze znała metodę Syriusza- zdobyć, zaliczyć, zostawić. Ona tego nie chciała. Nie chciała być kolejną tylko dziewczyną "do zaliczenia". Jednak w głębi duszy bardzo tego chciała. "Ja się tak łatwo nie dam!" pomyślała.
-Za dużo wypiłeś Ognistej?-spytała po kilkunastu sekundach, kiedy już odzyskała oddech
-Ja mówię poważnie. Kiedyś nie wierzyłem w miłość. Jednak poznałem jeden powód, dla którego warto to zmienić.
-Jaki?
-Ty.-powiedział krótko i spojrzał w jej oczy-więc jak?-wyszczerzył rząd swoich białych zębów.
-Więc... Tak. Zostanę twoją dziewczyną.-odpowiedziała i uśmiechnęła się promiennie do Łapy. Nie odpowiedział nic, tylko z uśmiechem na ustach przytulił mocno swoją nową dziewczynę.
_____________________________________________________________________________
Remus był romantykiem. Nie chciał zabierać Ann do gospody Pod Świńskim Łbem. Twierdził, że to nie jest zbyt przyjemne miejsce. No i miał całkowitą rację. Zabrał ją więc w miejsce, które znał tylko on. Zawędrował tam podczas którejś pełni, nawet reszta Huncwotów nie wiedziała o istnieniu tego miejsca. Co było dość zaskakujące, ponieważ prawie zawsze wszędzie chodzili razem. Remus przychodził tutaj, kiedy chciał pobyć sam. Z dala od innych. Była to polanka nad rzeką. Teraz, obsypana śniegiem, wyglądała jeszcze ładniej niż latem. Rzeka, po której latem pływały kaczki, stała zamarznięta i gdzie nie gdzie wystawały pokryte szadzią gałązki trzciny. Dookoła był las, przez co nikt nie mógł ich podglądać. "Dobrze, że jesteśmy sami." pomyśleli oboje. Raz po raz zza chmur wyglądało słońce. Wyglądało jakby się uśmiechało. Wszystko było idealne. Tak przynajmniej sądzili. Lupin wyczarował koc i postawił na nim kosz. Na miejsce, w którym leżał koc, rzucił uprzednio zaklęcie ocieplające. Usiedli razem na kocu.
-Jak tu pięknie.-westchnęła Ann
-Ty jesteś piękniejsza.
Po tych słowach blondynka zarumieniła się lekko i przyjrzała się uważnie Remusowi. Był blady i jakiś smutniejszy niż zwykle.
-Remusie, czy coś się stało? Niewyraźnie wyglądasz.
-Nie, nic.
-Przecież wiedzę, że coś cię trapi.-nie mogła już dłużej udawać, że nic się nie dzieje
-Ann, ja nie mogę ci powiedzieć. Nie mogę cię stracić.-Lunatyk był wyraźnie zmieszany. Przecież nie mógł jej stracić przez swój "mały futerkowy problem"
-Remusie, powiedz mi co się dzieje. Dlaczego miałbyś mnie stracić?-nalegała dziewczyna
-No, więc... za trzy dni pełnia.
-A co to ma z tobą wspólnego?-zdziwiła się
-No bo ja jestem... wilkołakiem.-powiedział i opuścił głowę, bojąc się, że dziewczyna po prostu od niego ucieknie. U nikogo nie znajdował akceptacji. Jedynie Huncwoci jako jedyni wiedzieli o jego problemie. No i sam Dumbledore, który zgodził się go przyjąć do szkoły. Jednak ona tylko go do siebie przytuliła. Zdziwiony podniósł głowę i spojrzał Smitch w oczy.
-Nie boisz się mnie?-spytał zanim zdołał ugryźć się w język
-A niby czemu mam się ciebie bać?-spytała łagodnie. Wiedziała, że to może być dla niego trudne.
-No.. przecież jestem tym.. no wiesz.-wypowiedział to zdanie jak najgorsze przekleństwo
-To nic nie zmienia. Przecież wiesz, że cię kocham. Znam cię od lat i wiem, że nie skrzywdził byś nawet muchy. A to, że jesteś wilkołakiem nie jest twoją winą.
-I jesteś pewna, że bez względu na to, nadal chcesz ze mną być?-chciał się upewnić
-Już ci powiedziałam, że to niczego nie zmienia. Kocham cię.
-Ja też cię kocham, Ann.-powiedział i pocałował ją w lekko zaróżowione od zimna usta.
Szczęśliwi, po wyjaśnieniu sobie wszystkiego, zaczęli jeść przyniesione przez Remusa kanapki i popijali gorącą herbatą na rozgrzanie.
_________________________________________________________________________
Zbliżał się wieczór. Lily i James cały dzień przesiedzieli w maleńkiej kawiarence. Lilka była zachwycona. Nie wiedziała, że James jest takim romantykiem! Zaskoczył ją, i to bardzo. Zjedli pyszny obiad i rozmawiali, bardzo długo rozmawiali. O wszystkim. O swoich domach, o rodzinie, o dzieciństwie i wspominali swoje dawne kłótnie. Ich codzienne dialogi znane były na całą szkołę:
-Hej Evans, umówisz się ze mną?
-Prędzej piekło zamarznie, Potter.
I tak ciągle. Oczywiście nie obyło się bez uszczerbku na zdrowiu Jamesa.
-Kochanie, robi się późno. Chyba trzeba wracać.-przerwał zamyślenie Lil James
-Masz rację, zbierajmy się.
Po drodze zaczepili o Remusa i Ann, a potem o całujących się Blacka i Dor.
-Fiu fiu, Łapa. A jednak udało ci się poderwać Meadowes. I to widocznie całkiem nieźle ci to wyszło.-zaśmiał się Potter
-Zamknij jadaczkę.
-Uuu, Łapciu, a co ty taki niegrzeczny?-spytał Luniek
-Wcale nie. Po protu do idioty tak trzeba.-zaśmiał się
-Z tym się zgadzam!-krzyknęła Lil, a James posłał jej obrażone spojrzenie
-Może już chodźmy do zamku, zimno mi.-poskarżyła się Ann
Remu objął ją ramieniem i ruszyli całą paczką (oprócz Petera, który zjadł za dużo słodyczy i leżał w Skrzydle Szpitalnym) do zamku.
To był udany dzień. Wszyscy tak uważali. Byli szczęśliwi i wydawało się, że nic nie może zaburzyć ich szczęścia.
___________________________________________________________________________
Święta zbliżały się wielkimi krokami. Jak dla Lilki trochę za wielkimi. Zostało tylko 5 dni. 5 dni nauki, a potem.. wymarzony spokój. Święta spędzali w Hogwarcie, tak jak ustalili. Nic nie wskazywało na to, że ktoś zmieni plany.
Było późne popołudnie. Jak to zwykle bywa uczniowie siedzieli w dormitoriach i pokojach wspólnych, ponieważ pogoda nie sprzyjała na spacer po błoniach. Był okropny wiatr, a do tego padał śnieg. Nieliczni uczniowie, którzy wzięli już na poważnie ostrzeżenia nauczycieli o egzaminach końcowych, popołudnie spędzali w bibliotece. Do tych nielicznych osób zaliczała się właśnie Lilka. Nie o to chodzi, że ona czegoś nie umiała. O nie! Ona po prostu bała się, że czegoś zapomni, a co za tym idzie, że obleje egzaminy, pokarze, że szlamy jednak są gorsze od czarodziejów czystej krwi i takie inne wymysły Lilki. Oczywiście każdy jej to wybijał z głowy, ale ona nie chciała tego słuchać. A szczególnie to nie chciała słuchać Jamesa.
Retrospekcja
Siedzieli razem w pokoju wspólnym. Całą paczką. Każdy robił coś innego. Ann z Remusem rozmawiali przyciszonymi głosami i co chwilę chichotali. Dorcas patrzyła zamyślona w ogień. James z Blackiem omawiali nowe taktyki Quidditcha. A Lilka, jak każdy może przewidzieć, siedziała z nosem w książce. A konkretnie uczyła się Starożytnych Runów. Potter z przyjacielem właśnie skończyli omawiać te taktyki i James zaczął z nim ożywioną rozmowę. Ożywioną, w pojęciu Pottera, oznaczało wymachiwanie rękami i darcie się na cały regulator. Po kilku chwilach już wszyscy przyłączyli się do rozmowy. Nawet Peter, który wrócił właśnie z kuchni z nowym zapasem ciastek. Tylko jedna osoba w całym pokoju wspólnym ich nie słuchała. Właśnie Lilka. Co chwilę spoglądała tylko na swojego chłopaka z rządzą mordu w oczach. W końcu nie wytrzymała..
-Potter! Zamknij łaskawie jadaczkę i przestań się tak drzeć! Niektórzy próbują się uczyć!
-Tak? A kto na przykład?
-Nie wiem czy zauważyłeś, nieogarnięty oszołomie, ale właśnie ja.-fuknęła. Większość mieszkańców Domu Lwa zwróciło głowy w ich stronę. No tak. Kłótnia Evans i Pottera. Jak można taką okazję przepuścić.
-Przecież ty nie musisz się tyle uczyć, Evans. Jesteś piekielnie mądra, mądrzejsza nawet ode mnie. Dam sobie rękę uciąć, że zdasz najlepiej z roku.
-Słyszałem i zapamiętam.-wtrącił Black,a Dor szturchnęła go w żebra.
-Mówisz tak tylko dlatego, bo wiesz, że zdasz lepiej.- powiedziała ignorując uwagę Blacka, a przyjaciele i inni zgromadzeni wybałuszyli oczy. Już wiedzieli, że będzie kłótnia.
-Wcale nie! To, że się nie uczę ciągle nie znaczy, że wcale.
-No świetnie. A teraz uważasz, że jestem kujonem.
-Ja tak nie powiedziałem..
-ale pomyślałeś.-skończyła za niego Evans
-Wcale nie. Lily, błagam, ty wcale nie musisz się tyle uczyć.
-Muszę. Jak się nie nauczę to zapomnę i nie zdam. Może tobie to nie robi wielkiej różnicy, bo drużyny z całego świata będą się o ciebie bić, ale ja się przejmuję ocenami.-fuknęła znowu
-Ej, mi też zależy!-oburzył się James-Po prostu uważam, że ty tego nie potrzebujesz.
-Ale to nie ty jesteś głupią szlamą! Od pokoleń twoja rodzina jest czystej krwi. I dlatego wiesz, że zdasz!-krzyknęła w końcu oburzona
-Lily..
-Wiesz co, Potter? Wypchaj się.-powiedziała i tą także wybitną wypowiedzią zakończyła dyskusję z Jamesem i udała się do dormitorium mrucząc pod nosem coś co brzmiało mniej więcej jak "Potter", "Głupi wypłosz". James pokręcił tylko głową nad głupotą swojej dziewczyny.
Koniec retrospekcji
Od tamtego wieczoru Lily nie odezwała się do Jamesa ani razu. A minęły już 2 dni. Najgorsze było to, że on znowu, jakby nigdy nic, zaczął podrywać każdą dziewczynę jaką napotkał. Lilka aż gotowała się ze złości, ale nie zamierzała pierwsza się odezwać.
__________________________________________________________________________
-Trzeba coś zrobić, żeby ta szlama nie trzymała się tak blisko Pottera. On może nam się przydać.-słyszeli syczący głos swojego pana
-Czy ma ktoś z was jakiś pomysł?-zwrócił się do śmierciożerców
-Panie.. Można rzucić Imperiusa na jakąś dziewczynę, żeby go pocałowała. Ta ruda mu tego nie przepuści.-zaśmiała się złowieszczo Bellatrix
-To doskonały plan... doskonały.. A więc ty rzucisz urok. Najlepiej na kogoś z Ravenclawu.
-Oczywiście panie.-ukłoniła się nisko Black i poszła wykonać polecenie.
________________________________________________________________________
Właśnie wracała z biblioteki i zobaczyła Pottera flirtującego z jakąś Krukonką. "Niech robi co chce" pomyślała Lily, chociaż była o niego cholernie zazdrosna. W jednym momencie, kiedy Lily rozmyślała jaki to Potter jest głupi, zobaczyła jak owa Krukonka zarzuca mu ręce na szyje i zaczyna go całować. "No nie! Tego to już zawiele" pomyślała zła. Wiele mogła znieść, ale nie to, że ktoś obściskuje jej Jamesa. W końcu ona nadal była jego dziewczyną! W jednej chwili złość, a nawet wściekłość, zamieniła się w smutek. James ogłupiały odsunął od siebie dziewczynę i zobaczył Lilkę. Płakała. I to przez niego. Bo był taki głupi i nie podszedł do niej i nie przeprosił. Lily napotakała jego spojrzenie, odwróciła głowę i uciekła do wieży Gryffindoru.
-Lily! Lily, zaczekaj!-krzyczał za nią Rogacz i ruszył za nią. Dobiegł do portretu Grubej Damy i wszedł do środka. Stała tam Lil, cała zapłakana.
-Lily...
-Nie odzywaj się do mnie!
-Lily, proszę wysłuchaj...
-Nie mam zamiaru cię słuchać! Odwal się!
Już miała zamiar iść do dormitorium, ale James nie miał zamiaru jej puścić. Złapał ją za rękę i jednym ruchem obrócił ją tak, że patrzyła mu w oczy. Już nie płakała, ale widać było, że jest zła. Cholernie zła. Nie chciała patrzeć w jego oczy. Spuściła głowę, ale i tym razem Potter nie dał za wygraną i podniósł jej podbródek, żeby na niego spojrzała.
-Lily, to nie ja ją pocałowałem. To jakaś wariatka.-zaczął się tłumaczyć chłopak
-I jeszcze mi może powiesz, że z nią nie flirtowałeś?-spytała wkurzona.
-Nie flirtowałem z nią!
-Nie jestem głupia.
-Słuchaj.. ona wyglądała jakoś dziwnie.. jakby pod działaniem Imperiusa..
-Czy ty w ogóle słyszysz co mówisz?! Po co niby ktoś chciałby nas skłócić?
-Nie wiem.. Ale jeszcze się dowiem!
-Słuchaj, nie usprawiedliwiaj się głupio.
-Ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, ja tylko mówię, że ona..
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!-przerwała mu i pobiegła ze łzami w oczach do swojego dormitorium.
------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze. :) Postarałam się, żeby było trochę więcej opisów. Zapraszam do komentowania. :)