_________________________________________________________________________
"-Dlaczego on musi taki być?"
Siedziała już od dobrych kilku godzin nad referatem z Historii Magii. Nie mogła się jednak skupić, ponieważ jej myśli były teraz przy Blacku, który pewnie siedział teraz z tą cycatą blonyną. "Dlaczego on musi taki być?"-powiedział jej cichutki głosik w głowie. Starała się ze wszystkich sił o nim zapomnieć, jednak nie przynosiło to pożądanego efektu. Nadomiar złego, z każdą chwilą myślała o nim coraz więcej. "Skończony dupek!"-pomyślała-"Tak chce się bawić? No to zobaczymy kto się
będzie śmiał ostatni!"-pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem, bo obmyśliła już na niego "szatański plan".
------------------------------------------------------------
"No idź, bo ci jeszcze ucieknie!"-te słowa cały czas obijały się Syriuszowi o głowę. Wydawało mu się, że słyszał w tym odrobinę żalu. "Dlaczego ona musi taka byc?"-powiedział mu cichutki głosik w głowie. No właśnie, dlaczego? Od początku roku podkochiwał się w niej, ale nie miał zamiaru jej tego powiedzieć. Kiedyś postanowił sobie, że nigdy się nie ustatkuje, a to mogłoby zepsuć
jego plany. Popatrzył jednak na swoją "zdobycz". Ona nic dla niego nie znaczyła. To miała być tylko jednorazowa przygoda. A jednak, kiedy na nią patrzył, czuł dziwne ukłucie w sercu i głos Dorcas w swojej głowie "Dlaczego mi to robisz?" Postanowił porzucić "wybrankę" i poszedł do biblioteki. "Jak to ma być miłość, ta ja się na to nie piszę!"-pomyślał.
-------------------------------------------------------------
Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy przez dziurę pod portretem wpadli Lily i James. Nagle stanęli w szoku. Remus i Ann siedzieli przytuleni do siebie i z czegoś się śmiali. Niby nic w tym dziwnego, a jednak coś przkuło ich uwagę. Remus właśnie ją pocałował.
-Fiu fiu..-zagwizdał James.-widzę, że nasz Lunio w końcu wydoroślał-powiedział, za co Lilka walnęła go w żebra.Lupin i Ann oderwali się od siebie mocno zarumienieni i spojrzeli w tamtym kierunku. Remus już chciał coś odpowiedzieć, jednak Potter nie dał mu dojść do słowa.
-No stary, trzeba to opić!-krzyknął uradowany.
-Niby co?-Lunatyk starał się udawać zaskoczonego.
-No jak to co? Przecież masz dziewczynę!
-Ah tak. Zapomniałem wam powiedzieć. Poznajcie Ann, moją dziewczynę.-powiedział sarkastycznie.
-Oj Remii, Remi..-powiedział Rogacz i cała czwórka wybuchła śmiechem.
-A co tu tak wesoło?-zapytał Łapa, który właśnie wszedł do pokoju wspólnego razem z Dor.
-A nic takiego, tylko... Lunio ma dziewczynę!-wydarł się Potter.
-Serioo? No stary, gratulacje. Która to szczęściara?-zapytał uśmiechnięty Łapa.-Czyżby nasza Ann?
-Yhym. Chłopaki my już pójdziemy...-powiedziały dziewczyny i zabrały Smitch do dormitorium.
---------------------------------------------------------
-Ann! Czy to prawda?-chciała się dowiedzieć Ruda
-Ale co?-udawała, że nie wie o co chodzi.
-Że Remus to twój chłopak, ciemnoto!-inicjatywę przejęła Dorcas
-Aaa, to.. No tak, to prawda.-odparła Ann i zaczerwieniła się
-Od kiedy?
-Od dzisiaj.
-----------------------------------------------------------
W tym samym czasie w dormitorium chłopców z VII roku panowało zamieszanie.
-Stary, to serio twoja dziewczyna?-dopytywał się Syriusz.
-Ale kto? Lunatyk ma dziewczynę?!-zapytał zaciekawiony Peter.
-Oj, Glizdku, Glizdku... Siedzisz ciągle w kuchni i omijają cię najciekawsze rzeczy.-zaśmiał się Rogacz.
-A teraz wracając do ciebie, Lunio. To jesteś w końcu z Ann, czy nie?-Łapa nie dawał za wygraną.
-Tak.-odpowiedział spokojnym głosem Lupin
-I ty mówisz o tym tak spokojnie?! Trzeba to uczcić!-wrzasnął Potter. Gdyby nie to, że wcześniej wyciszyli pokój, pewnie postawiłby całą wieżę Gryffindoru na nogi.
-Niczego nie trzeba uczcić. Czy jak Syriusz ma jakąś nową dziewczynę, to robicie z tego taką wielką aferę?
-Oj, Lunio, to by było za często.-zaśmiał się Glizdogon.
-No w sumie racja, ale i tak nie musicie robić z tego takiego wielkiego halo.-odpowiedział Remus-A teraz dobranoc.
-Dobranoc.-powiedzieli chórem i wszyscy zniknęli za kotarami swoich łóżek.
----------------------------------------------------------
Koniec listopada zbliżał się nieubłaganie. Zbliżającą się zimę było już widać za oknami. Dorcas siedziała przy kominku w pokoju wspólnym. Był środek nocy, ale dziewczyna nie mogła spać. Cały czas myślała o Syriuszu. "Jeśli to ma być miłość, to ja rezygnuję!"-pomyślała. Nie mogła jednak przestać o nim myśleć. O ostatnich wakacjach spędzonych wspólnie w domu Rogacza, o pierwszym spotkaniu <Mała dziewczynka stała samotnie na peronie 9 i 3/4. Właśnie ciągnęła do pociągu swój
szkolny kufer, kiedy ktoś złapał ją za rękę. -Może ci pomóc?-zapytał mały chłopczyk o długich, czarnych włosach i ciemnych oczach. -Tak, dzęki. A tak w ogóle, jestem Dorcas.-przywitała się dziewczynka. -Syriusz. Chodź poszukamy mojego kumpla. Jest już gdzieś w pociągu.-powiedział chłopak i wciągnął dwa kufry do środka> Nagle z zamyślenia wyrwało ją jakieś chrząknięcie. To był ON. Stał i się w nią wpatrywał.
-No co się tak patrzysz?-zapytała zadziornie.
-Ja.. Nie, wydaje ci się.-powiedział i spojrzał w ogień.
-Dlaczego nie śpisz?
-Wiesz, jakoś nie mogłem.. A tobie co się stało?
-Nic, tylko mam ten sam problem co ty.-powiedziała i wkuliła się w fotel.
-Czyli nie tylko ja cierpię na bezsenność.-zaśmiał się Łapa i przysiadł obok niej.
-O czym tak rozmyślasz?-zapytał po chwili milczenia
-A, wiesz, przypomniałam sobie jak się poznaliśmy.
-Ah, tak. Dorcas z długim, grubym warkoczem... Niezapomniany widok-zaśmiał się
-Ha ha ha, bardzo śmieszne-Czarna starała się, by jej głos zabrzmiał sarkastycznie, lecz nie bardzo jej się to udało.
-Oj, Meadowes, ty nigdy się nie zmienisz.-powiedział i przysiadł się do niej-Ale za to cię lubię
Dorcas spojrzała na niego zaskoczona, a Black pomyślał w duchu:"Co ty gadasz?"
-Idiota!-powiedział już na głos
-Co?
-Nie, nic.. Ja.. Chyba już pójdę... spać mi się zachciało... No to.. Na razie Meadowes.-nie wiedział dlaczego się jąkał
-No ja też idę. Na razie Black.
Prawda była jednak taka, że choćby bardzo chcieli i tak nie potrafili zasnąć.
-------------------------------------------
*Sen Lilki*
Stała w jakimś domu. Nie wiedziała dokładnie gdzie jest, ale coś jej to przypominało. Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej weszła w głąb pomieszczenia. Była w salonie. Przynajmniej tak jej się wydawało. Na kominku stało mnóstwo zdjęć małego chłopczyka o czarnych, rozczochranych włosach i oczach takich samych jak ona. Zatrzymała się i wpatrywała w zdjęcia przez dobre kilka
minut. Nagle coś przeleciało obok niej. To ten chłopczyk na małej miotełce śmigał po domu, a jego rodzice nie mogli go złapać.
-Zabiję Łapę za tę miotłę!-wrzasnęła kobieta o rudych włosach i zielonych oczach. "To ja! Tylko starsza.." Pomyślała Lil.
-Oj, nie przesadzaj kotku. Przecież to mała miotełka. Kto wie, może Harry będzie tak dobrym szukającym jak jego tata.- te z kolei powiedział, a przynajmniej tak się Lilce wydawało, tata chłopczyka. Nagle zza rogu wyszedł ten oto nieznany mężczyzna.
-James! Nie przechwalaj się tylko go łap! A co będzie jak wyleci na podwórko? Przecież wiesz, że Voldemort na nas poluje!
-Lilka, nie przesadzasz troszeczkę? Przecież on się tylko bawi..-westchnął Potter
Nagle scena zmieniła się.
-Lily on tu idzie. Zabieraj Harry'ego i uciekaj! Słyszysz mnie? Ratuj Harry'ego! Ja go zatrzymam.
Do domu wszedł Voldemort. Lil pobiegła do pokoiku Harry'ego. Przez uchylone drzwi zobaczyła błysk zielonego światła. Zamknęła je i posadziła chłopczyka w łóżeczku.
-Harry, mamusia cię kocha.. Harry, tatuś też cię kocha.. Musisz być dzielny Harry..-szeptała do synka
Do pokoju wparował on.
-Odsuń się głupia! Odsuń!
-Nie! Nie Harry.. Błagam tylko nie Harry!
-Odsuń się, jeśli chcesz jeszcze żyć!-zasyczał
-Nie.. Błagam, zabij mnie, ale nie Harry'ego.. Błagam tylko nie Harry!
-Avada Kedavra!-wypowiedział. Ostatnie co zobaczyła to błysk zielonego światła.
*Koniec snu*
będzie śmiał ostatni!"-pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem, bo obmyśliła już na niego "szatański plan".
------------------------------------------------------------
"No idź, bo ci jeszcze ucieknie!"-te słowa cały czas obijały się Syriuszowi o głowę. Wydawało mu się, że słyszał w tym odrobinę żalu. "Dlaczego ona musi taka byc?"-powiedział mu cichutki głosik w głowie. No właśnie, dlaczego? Od początku roku podkochiwał się w niej, ale nie miał zamiaru jej tego powiedzieć. Kiedyś postanowił sobie, że nigdy się nie ustatkuje, a to mogłoby zepsuć
jego plany. Popatrzył jednak na swoją "zdobycz". Ona nic dla niego nie znaczyła. To miała być tylko jednorazowa przygoda. A jednak, kiedy na nią patrzył, czuł dziwne ukłucie w sercu i głos Dorcas w swojej głowie "Dlaczego mi to robisz?" Postanowił porzucić "wybrankę" i poszedł do biblioteki. "Jak to ma być miłość, ta ja się na to nie piszę!"-pomyślał.
-------------------------------------------------------------
Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy przez dziurę pod portretem wpadli Lily i James. Nagle stanęli w szoku. Remus i Ann siedzieli przytuleni do siebie i z czegoś się śmiali. Niby nic w tym dziwnego, a jednak coś przkuło ich uwagę. Remus właśnie ją pocałował.
-Fiu fiu..-zagwizdał James.-widzę, że nasz Lunio w końcu wydoroślał-powiedział, za co Lilka walnęła go w żebra.Lupin i Ann oderwali się od siebie mocno zarumienieni i spojrzeli w tamtym kierunku. Remus już chciał coś odpowiedzieć, jednak Potter nie dał mu dojść do słowa.
-No stary, trzeba to opić!-krzyknął uradowany.
-Niby co?-Lunatyk starał się udawać zaskoczonego.
-No jak to co? Przecież masz dziewczynę!
-Ah tak. Zapomniałem wam powiedzieć. Poznajcie Ann, moją dziewczynę.-powiedział sarkastycznie.
-Oj Remii, Remi..-powiedział Rogacz i cała czwórka wybuchła śmiechem.
-A co tu tak wesoło?-zapytał Łapa, który właśnie wszedł do pokoju wspólnego razem z Dor.
-A nic takiego, tylko... Lunio ma dziewczynę!-wydarł się Potter.
-Serioo? No stary, gratulacje. Która to szczęściara?-zapytał uśmiechnięty Łapa.-Czyżby nasza Ann?
-Yhym. Chłopaki my już pójdziemy...-powiedziały dziewczyny i zabrały Smitch do dormitorium.
---------------------------------------------------------
-Ann! Czy to prawda?-chciała się dowiedzieć Ruda
-Ale co?-udawała, że nie wie o co chodzi.
-Że Remus to twój chłopak, ciemnoto!-inicjatywę przejęła Dorcas
-Aaa, to.. No tak, to prawda.-odparła Ann i zaczerwieniła się
-Od kiedy?
-Od dzisiaj.
-----------------------------------------------------------
W tym samym czasie w dormitorium chłopców z VII roku panowało zamieszanie.
-Stary, to serio twoja dziewczyna?-dopytywał się Syriusz.
-Ale kto? Lunatyk ma dziewczynę?!-zapytał zaciekawiony Peter.
-Oj, Glizdku, Glizdku... Siedzisz ciągle w kuchni i omijają cię najciekawsze rzeczy.-zaśmiał się Rogacz.
-A teraz wracając do ciebie, Lunio. To jesteś w końcu z Ann, czy nie?-Łapa nie dawał za wygraną.
-Tak.-odpowiedział spokojnym głosem Lupin
-I ty mówisz o tym tak spokojnie?! Trzeba to uczcić!-wrzasnął Potter. Gdyby nie to, że wcześniej wyciszyli pokój, pewnie postawiłby całą wieżę Gryffindoru na nogi.
-Niczego nie trzeba uczcić. Czy jak Syriusz ma jakąś nową dziewczynę, to robicie z tego taką wielką aferę?
-Oj, Lunio, to by było za często.-zaśmiał się Glizdogon.
-No w sumie racja, ale i tak nie musicie robić z tego takiego wielkiego halo.-odpowiedział Remus-A teraz dobranoc.
-Dobranoc.-powiedzieli chórem i wszyscy zniknęli za kotarami swoich łóżek.
----------------------------------------------------------
Koniec listopada zbliżał się nieubłaganie. Zbliżającą się zimę było już widać za oknami. Dorcas siedziała przy kominku w pokoju wspólnym. Był środek nocy, ale dziewczyna nie mogła spać. Cały czas myślała o Syriuszu. "Jeśli to ma być miłość, to ja rezygnuję!"-pomyślała. Nie mogła jednak przestać o nim myśleć. O ostatnich wakacjach spędzonych wspólnie w domu Rogacza, o pierwszym spotkaniu <Mała dziewczynka stała samotnie na peronie 9 i 3/4. Właśnie ciągnęła do pociągu swój
szkolny kufer, kiedy ktoś złapał ją za rękę. -Może ci pomóc?-zapytał mały chłopczyk o długich, czarnych włosach i ciemnych oczach. -Tak, dzęki. A tak w ogóle, jestem Dorcas.-przywitała się dziewczynka. -Syriusz. Chodź poszukamy mojego kumpla. Jest już gdzieś w pociągu.-powiedział chłopak i wciągnął dwa kufry do środka> Nagle z zamyślenia wyrwało ją jakieś chrząknięcie. To był ON. Stał i się w nią wpatrywał.
-No co się tak patrzysz?-zapytała zadziornie.
-Ja.. Nie, wydaje ci się.-powiedział i spojrzał w ogień.
-Dlaczego nie śpisz?
-Wiesz, jakoś nie mogłem.. A tobie co się stało?
-Nic, tylko mam ten sam problem co ty.-powiedziała i wkuliła się w fotel.
-Czyli nie tylko ja cierpię na bezsenność.-zaśmiał się Łapa i przysiadł obok niej.
-O czym tak rozmyślasz?-zapytał po chwili milczenia
-A, wiesz, przypomniałam sobie jak się poznaliśmy.
-Ah, tak. Dorcas z długim, grubym warkoczem... Niezapomniany widok-zaśmiał się
-Ha ha ha, bardzo śmieszne-Czarna starała się, by jej głos zabrzmiał sarkastycznie, lecz nie bardzo jej się to udało.
-Oj, Meadowes, ty nigdy się nie zmienisz.-powiedział i przysiadł się do niej-Ale za to cię lubię
Dorcas spojrzała na niego zaskoczona, a Black pomyślał w duchu:"Co ty gadasz?"
-Idiota!-powiedział już na głos
-Co?
-Nie, nic.. Ja.. Chyba już pójdę... spać mi się zachciało... No to.. Na razie Meadowes.-nie wiedział dlaczego się jąkał
-No ja też idę. Na razie Black.
Prawda była jednak taka, że choćby bardzo chcieli i tak nie potrafili zasnąć.
-------------------------------------------
*Sen Lilki*
Stała w jakimś domu. Nie wiedziała dokładnie gdzie jest, ale coś jej to przypominało. Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej weszła w głąb pomieszczenia. Była w salonie. Przynajmniej tak jej się wydawało. Na kominku stało mnóstwo zdjęć małego chłopczyka o czarnych, rozczochranych włosach i oczach takich samych jak ona. Zatrzymała się i wpatrywała w zdjęcia przez dobre kilka
minut. Nagle coś przeleciało obok niej. To ten chłopczyk na małej miotełce śmigał po domu, a jego rodzice nie mogli go złapać.
-Zabiję Łapę za tę miotłę!-wrzasnęła kobieta o rudych włosach i zielonych oczach. "To ja! Tylko starsza.." Pomyślała Lil.
-Oj, nie przesadzaj kotku. Przecież to mała miotełka. Kto wie, może Harry będzie tak dobrym szukającym jak jego tata.- te z kolei powiedział, a przynajmniej tak się Lilce wydawało, tata chłopczyka. Nagle zza rogu wyszedł ten oto nieznany mężczyzna.
-James! Nie przechwalaj się tylko go łap! A co będzie jak wyleci na podwórko? Przecież wiesz, że Voldemort na nas poluje!
-Lilka, nie przesadzasz troszeczkę? Przecież on się tylko bawi..-westchnął Potter
Nagle scena zmieniła się.
-Lily on tu idzie. Zabieraj Harry'ego i uciekaj! Słyszysz mnie? Ratuj Harry'ego! Ja go zatrzymam.
Do domu wszedł Voldemort. Lil pobiegła do pokoiku Harry'ego. Przez uchylone drzwi zobaczyła błysk zielonego światła. Zamknęła je i posadziła chłopczyka w łóżeczku.
-Harry, mamusia cię kocha.. Harry, tatuś też cię kocha.. Musisz być dzielny Harry..-szeptała do synka
Do pokoju wparował on.
-Odsuń się głupia! Odsuń!
-Nie! Nie Harry.. Błagam tylko nie Harry!
-Odsuń się, jeśli chcesz jeszcze żyć!-zasyczał
-Nie.. Błagam, zabij mnie, ale nie Harry'ego.. Błagam tylko nie Harry!
-Avada Kedavra!-wypowiedział. Ostatnie co zobaczyła to błysk zielonego światła.
*Koniec snu*