______________________________________________________________________
"-Jak to ma być miłość, to ja się na to nie piszę!"
Rogacz od samego rana miał zł humor. Dlaczego? Przez jego wspaniałych przyjaciół. Jak oni mogli pomyśleć, że dał Lilce jakiś eliksir miłosny?! Z zamyślenia wyrwał go dobrze znany mu głos.
-Co się dzieje, James?-zapytała Ruda
-Nic takiego, Lilka. Naprawdę.-dodał, bo wydawało mu się, że nie uwierzyła
-Mi możesz powiedzieć...- twierdziła uparcie Evans
-No przecież mówię, że nic mi nie jest!- chłopak też był uparty
-James...
-Oj no dobra... Chłopaki twierdzą, że dałem ci jakiś eliksir miłosny-wyjaśnił
-Ja też to podejrzewam od jakiegoś czasu- zaśmiała się Lily
-I ty Brutusie przeciwko mnie?!
-Przecież wiesz, że żartuje...
-Oczywiście, że wiem.-powiedział i objął ją czule swoją dziewczynę. Tak, dziewczynę! "Merlinie, jak to słodko brzmi.."-pomyślał
NA MÓZG CI PADŁO, CO TY JESTEŚ BABĄ CZY JAK? A ty to kto? SUMIENIE Wredne sumienie.. Tę także inteligentną rozmowę z samym sobą przerwała Lil.
-James, chodźmy do dormitorium...-wymruczała mu do ucha
-Po co? Czyżby pani prefekt nie wystarczył przytulasek na rozpoczęcie nowego dnia?- zapytał również do jej ucha.
-No... tak jakby..-powiedziała i zaczerwieniła się lekko.
-Jak zjem.-powiedział i zaczął szybko jeść tosta.
-Idziemy.-zakomenderował po chwili i porwał Lily z siedzenia. W ostatniej chwili złapała swoją torbę.
James pociągnął ją do swojego dormitorium, bo wiedział, że nikogo tam nie będzie. Kiedy byli już na miejscu chłopak
przyciągnął ją do siebie i objął mocno w talii.
-Co mamy pierwsze?-zapytał
-Wróżbiarstwo.
-A może by tak, nie pójść?
-A co innego moglibyśmy robić?-spytała zdziwiona.
-No nie wiem.. Ale na pewno znajdzie się coś przyjemniejszego od siedzenia w klasie od wróżbiarstwa, prawda Liluś?- zapytał i zaczął wędrówkę ustami po jej szyi. Jego ręce zjechały z jej talii na biodra i przyciągnął ją mocniej do siebie.
-James..?-zapytała cicho. W gruncie rzeczy bardzo jej się to podobało, ale chyba nie była do końca pewna, czego on chce.
-Mhm..-wymruczał i pocałował ją w czoło i zszedł ustami niżej, próbując znaleźć jej usta.
Nie mogła się już oprzeć i pocałowała go namiętnie. Rogacz zamruczał zadowolony i zaczął powoli przesuwać się w stronę łóżka, co nie było takie łatwe z powodu panującego w ich dormitorium bałaganu. Lily wyczuła, że James chciał czegoś więcej niż zwykle, ale nie zaprotestowała. W końcu opadli łagodnie na łóżko. Potter jedną ręką podpierał się, żeby nie przygnieść rudowłosej osóbki leżącej pod nim, a drugą masował ją po talii. Lilka nie mogła uwierzyć w to co właśnie robili. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział jej, że będzie z Rogaczem w jednoznacznej sytuacji wyśmiałaby
go, a na samego Jamesa rzuciłaby jakieś nieprzyjemne zaklęcie. Jednak teraz, wszystko się zmieniło.
Nagle ich pocałunki stały się coraz bardziej zachłanne. James, jednak, w tej samej chwili przestał i spojrzał jej głęboko w oczy.
-Na pewno tego chcesz?-zapytał cicho
Nie odpowiedziała, tylko wpiła się jeszcze zachłanniej w jego wargi. To mu wystarczyło. Jednak w tej chwili drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Łapa wparował do dormitorium i stanął jak wryty. Lilka i James całowali się i byli już blisko do ściągnięcia z siebie ubrań.
-To może ja wam nie przeszkadzam.
-Łapa?! Psie, co ty tu robisz?
-To także moje dormitorium, więc mam prawo w nim przebywać kiedy mi się podoba.-zauważył bystro Syriusz
-Dobra, dobra. Spokojnie.-załagodziła sytuację Ruda
-A co wy tu..?-zapytał i poruszał do góry brwiami w geście do Pottera.
-A ty tylko o jednym...-odpowiedział mu Rogacz i oboje się zaśmiali.
-To ja już pójdę na kolejną lekcję.-powiedziała Ruda i już zamierzała opuścić dormitorium chłopców, kiedy rozległ się donośny śmiech Blacka.
-Evans, my już nie mamy dzisiaj lekcji.. Wszystko odwołali bo coś się stało na Pokątnej.
-Coś się stało? Kiedy?
-Dzisiaj rano.. pisali w Proroku Codziennym.. poczta przyleciała zaraz po waszym wyjściu.
-Ehh, to straszne..
-Podobno śmierciożercy napadli na jakiś dom.. Podobno przechodnie widzieli rozbłysk zielonego światła, ale nie było nigdzie widać mrocznego znaku.-wyjaśnił Syriusz.
-Na całe szczęście.. Czyli wszyscy nauczyciele poszli tam i nie ma dzisiaj lekcji?
-Na to wygląda, Ruda- zaśmiał się Łapa.
-No to co robimy?
-Hmmm.. Jest jeszcze całkiem ładna pogoda, więc zabieram cię na randkę, księżniczko.-powiedział James i uśmiechnął się do niej uroczo.
-Ej! A ja to co?-obruszył się Black
-A ty, Łapo, przecież tak bardzo chciałeś posiedzieć w SWOIM dormitorium, więc ci nie przeszkadzamy.-zaśmiał się Potter
-Ha ha ha, bardzo śmieszne....
-Chodź Liluś, zostawimy Syriusza sam na sam z dormitorium.-powiedział Rogacz i rzucił się do ucieczki ciągnąc za sobą Rudą.
--------------------------------------------------
-Panie mój..-odezwał się żałośnie.
-Milcz! Nie wykonałeś mojego zadania!-rzucił w jego stronę
-Ależ, Panie, ja na prawdę słyszałem, że mają iść do Hogsmeade...
-Zamilcz! Crucio!-machnął różczką w jego stronę.-Może to cie czegoś nauczy, Lucjuszu!
-Ja, mogę się jakoś odwdzięczyć..-powiedział Malfoy, kiedy zdołał podnieść się już z podłogi.
-To całkiem.... interesujące.
-Jest taka jedna w Hogwarcie, szlama- splunął po wypowiedzeniu tych słów-...Evans. Bardzo uzdolniona, Panie... Myślę, że
może się przydać.. Jest dobra w warzeniu eliksirów, Mistrzu.
-Szlama?!- Voldemort też splunął- Nie będę w moim szeregu trzymał takich szumowin!-zadrwił.
-Ja, pomyślałem, że byłaby bardzo przydatna... Ona, trzyma się z Potterem.
-Potterem, mówisz? Brzmi interesująco..
-Ależ Panie, on nie spuszcza jej z oka.. Zawsze z kimś łazi.. Albo z nim, albo z tymi swoimi przyjaciółkami, albo z Huncwotami.
-Huncwotami?
-Oh, tak. Potter, Black,-tu splunęła z pogardą- Lupin i mały Pettigrew.-powiedziała Bellatrix
-Który Black? Ten, który splamił wasz ród, trafiając do Gryffindoru.
-Tak, Mistrzu. Oni zawsze trzymają się razem.. Nie uda nam się do niej dotrzeć.
-A ten Pettigrew, tak? Co to za jeden?
-Mały, nieporadny tłuścioch. Łazi za nimi, ale oni wydają się go ignorować.-odpowiedziała
-Mały, nieporadny, ignorują go....-powtórzył cicho Lord Voldemort- może przez niego, uda nam się jakoś do nich dotrzeć.
-------------------------------------------------
-I jak, Liluś, podoba ci się?-zapytał, kiedy siedzieli razem na wyczarowanym przez niego kocu w cieniu drzew Zakazanego Lasu.
-Tak, tak.. James?
-Mhmm..
-Przytul mnie.-powiedziała. Zdziwiony jej prośbą chłopak, wykonał ją.
-O co chodzi?-zapytał z troską w głosie.
-Martwię się, tym co się stało dziś na Pokątnej... Mam złe przeczucia, James. A jak mnie przytulasz to czuję się bezpieczniej.
-Nie martw się, kotku-powiedział i pocałował ją w czoło. Jednak Evans znowu to nie wystarczyło. Jego dotyk był dla niej błogosławieństwem. Pociągnęła go za krawat i namiętnie pocałowała. Nagle usłyszeli głośne gwizdnięcie.
-Fiu, fiuu. Pani Prefekt..-przerwał im znowu Black.
-Black, cholero, zajmij się sobą.. Przeszkadzasz!-warknął Potter
-Pseplasam Logacu..-powiedział Łapa i uśmiechnął się niewinnie- to jus się więcej nie powtózy.. Obiecujee.
-Na ja myślę.-zaśmiał się James.-a czy teraz, szanowny pan Łapa, mógłby zostawić mnie samego z moją dziewczyną?
-No dobra, dobra.. Już wam nie przeszkadzam...-burknął i odszedł w kierunku zamku
--------------------------------------------------
Szedł zamyślony po korytarzu i całkiem niechcący wpadł na jakąś dziewczynę.
-Przepraszam.-bąknął i pomógł jej wstać.-Dorcas?! Co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony, kiedy zobaczył twarz dziewczyny.
-Ciebie też miło widzieć, Black. Właśnie szłam do biblioteki.
-Oh, Meadowes i biblioteka? Coś mi tu nie pasuje.-powiedział, ale za chwilę odwrócił wzrok na jakąś cycatą blondynę.
-No idź, bo ci jeszcze ucieknie!-zadrwiła Meadowes. Od początku roku podkochiwała się w Syriuszu, ale nie miała odwagi mu tego powiedzieć. Lily mówiła, że ona mu też się podoba. "Niezłe żarty"-pomyślała Dor, kiedy Łapa zaczął podrywać
wcześniej upatrzoną "zdobycz". Prychnęła i ruszyła do biblioteki. "-Jak to ma być miłość, to ja się na to nie piszę!"-pomyślała.
-Co się dzieje, James?-zapytała Ruda
-Nic takiego, Lilka. Naprawdę.-dodał, bo wydawało mu się, że nie uwierzyła
-Mi możesz powiedzieć...- twierdziła uparcie Evans
-No przecież mówię, że nic mi nie jest!- chłopak też był uparty
-James...
-Oj no dobra... Chłopaki twierdzą, że dałem ci jakiś eliksir miłosny-wyjaśnił
-Ja też to podejrzewam od jakiegoś czasu- zaśmiała się Lily
-I ty Brutusie przeciwko mnie?!
-Przecież wiesz, że żartuje...
-Oczywiście, że wiem.-powiedział i objął ją czule swoją dziewczynę. Tak, dziewczynę! "Merlinie, jak to słodko brzmi.."-pomyślał
NA MÓZG CI PADŁO, CO TY JESTEŚ BABĄ CZY JAK? A ty to kto? SUMIENIE Wredne sumienie.. Tę także inteligentną rozmowę z samym sobą przerwała Lil.
-James, chodźmy do dormitorium...-wymruczała mu do ucha
-Po co? Czyżby pani prefekt nie wystarczył przytulasek na rozpoczęcie nowego dnia?- zapytał również do jej ucha.
-No... tak jakby..-powiedziała i zaczerwieniła się lekko.
-Jak zjem.-powiedział i zaczął szybko jeść tosta.
-Idziemy.-zakomenderował po chwili i porwał Lily z siedzenia. W ostatniej chwili złapała swoją torbę.
James pociągnął ją do swojego dormitorium, bo wiedział, że nikogo tam nie będzie. Kiedy byli już na miejscu chłopak
przyciągnął ją do siebie i objął mocno w talii.
-Co mamy pierwsze?-zapytał
-Wróżbiarstwo.
-A może by tak, nie pójść?
-A co innego moglibyśmy robić?-spytała zdziwiona.
-No nie wiem.. Ale na pewno znajdzie się coś przyjemniejszego od siedzenia w klasie od wróżbiarstwa, prawda Liluś?- zapytał i zaczął wędrówkę ustami po jej szyi. Jego ręce zjechały z jej talii na biodra i przyciągnął ją mocniej do siebie.
-James..?-zapytała cicho. W gruncie rzeczy bardzo jej się to podobało, ale chyba nie była do końca pewna, czego on chce.
-Mhm..-wymruczał i pocałował ją w czoło i zszedł ustami niżej, próbując znaleźć jej usta.
Nie mogła się już oprzeć i pocałowała go namiętnie. Rogacz zamruczał zadowolony i zaczął powoli przesuwać się w stronę łóżka, co nie było takie łatwe z powodu panującego w ich dormitorium bałaganu. Lily wyczuła, że James chciał czegoś więcej niż zwykle, ale nie zaprotestowała. W końcu opadli łagodnie na łóżko. Potter jedną ręką podpierał się, żeby nie przygnieść rudowłosej osóbki leżącej pod nim, a drugą masował ją po talii. Lilka nie mogła uwierzyć w to co właśnie robili. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział jej, że będzie z Rogaczem w jednoznacznej sytuacji wyśmiałaby
go, a na samego Jamesa rzuciłaby jakieś nieprzyjemne zaklęcie. Jednak teraz, wszystko się zmieniło.
Nagle ich pocałunki stały się coraz bardziej zachłanne. James, jednak, w tej samej chwili przestał i spojrzał jej głęboko w oczy.
-Na pewno tego chcesz?-zapytał cicho
Nie odpowiedziała, tylko wpiła się jeszcze zachłanniej w jego wargi. To mu wystarczyło. Jednak w tej chwili drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Łapa wparował do dormitorium i stanął jak wryty. Lilka i James całowali się i byli już blisko do ściągnięcia z siebie ubrań.
-To może ja wam nie przeszkadzam.
-Łapa?! Psie, co ty tu robisz?
-To także moje dormitorium, więc mam prawo w nim przebywać kiedy mi się podoba.-zauważył bystro Syriusz
-Dobra, dobra. Spokojnie.-załagodziła sytuację Ruda
-A co wy tu..?-zapytał i poruszał do góry brwiami w geście do Pottera.
-A ty tylko o jednym...-odpowiedział mu Rogacz i oboje się zaśmiali.
-To ja już pójdę na kolejną lekcję.-powiedziała Ruda i już zamierzała opuścić dormitorium chłopców, kiedy rozległ się donośny śmiech Blacka.
-Evans, my już nie mamy dzisiaj lekcji.. Wszystko odwołali bo coś się stało na Pokątnej.
-Coś się stało? Kiedy?
-Dzisiaj rano.. pisali w Proroku Codziennym.. poczta przyleciała zaraz po waszym wyjściu.
-Ehh, to straszne..
-Podobno śmierciożercy napadli na jakiś dom.. Podobno przechodnie widzieli rozbłysk zielonego światła, ale nie było nigdzie widać mrocznego znaku.-wyjaśnił Syriusz.
-Na całe szczęście.. Czyli wszyscy nauczyciele poszli tam i nie ma dzisiaj lekcji?
-Na to wygląda, Ruda- zaśmiał się Łapa.
-No to co robimy?
-Hmmm.. Jest jeszcze całkiem ładna pogoda, więc zabieram cię na randkę, księżniczko.-powiedział James i uśmiechnął się do niej uroczo.
-Ej! A ja to co?-obruszył się Black
-A ty, Łapo, przecież tak bardzo chciałeś posiedzieć w SWOIM dormitorium, więc ci nie przeszkadzamy.-zaśmiał się Potter
-Ha ha ha, bardzo śmieszne....
-Chodź Liluś, zostawimy Syriusza sam na sam z dormitorium.-powiedział Rogacz i rzucił się do ucieczki ciągnąc za sobą Rudą.
--------------------------------------------------
-Panie mój..-odezwał się żałośnie.
-Milcz! Nie wykonałeś mojego zadania!-rzucił w jego stronę
-Ależ, Panie, ja na prawdę słyszałem, że mają iść do Hogsmeade...
-Zamilcz! Crucio!-machnął różczką w jego stronę.-Może to cie czegoś nauczy, Lucjuszu!
-Ja, mogę się jakoś odwdzięczyć..-powiedział Malfoy, kiedy zdołał podnieść się już z podłogi.
-To całkiem.... interesujące.
-Jest taka jedna w Hogwarcie, szlama- splunął po wypowiedzeniu tych słów-...Evans. Bardzo uzdolniona, Panie... Myślę, że
może się przydać.. Jest dobra w warzeniu eliksirów, Mistrzu.
-Szlama?!- Voldemort też splunął- Nie będę w moim szeregu trzymał takich szumowin!-zadrwił.
-Ja, pomyślałem, że byłaby bardzo przydatna... Ona, trzyma się z Potterem.
-Potterem, mówisz? Brzmi interesująco..
-Ależ Panie, on nie spuszcza jej z oka.. Zawsze z kimś łazi.. Albo z nim, albo z tymi swoimi przyjaciółkami, albo z Huncwotami.
-Huncwotami?
-Oh, tak. Potter, Black,-tu splunęła z pogardą- Lupin i mały Pettigrew.-powiedziała Bellatrix
-Który Black? Ten, który splamił wasz ród, trafiając do Gryffindoru.
-Tak, Mistrzu. Oni zawsze trzymają się razem.. Nie uda nam się do niej dotrzeć.
-A ten Pettigrew, tak? Co to za jeden?
-Mały, nieporadny tłuścioch. Łazi za nimi, ale oni wydają się go ignorować.-odpowiedziała
-Mały, nieporadny, ignorują go....-powtórzył cicho Lord Voldemort- może przez niego, uda nam się jakoś do nich dotrzeć.
-------------------------------------------------
-I jak, Liluś, podoba ci się?-zapytał, kiedy siedzieli razem na wyczarowanym przez niego kocu w cieniu drzew Zakazanego Lasu.
-Tak, tak.. James?
-Mhmm..
-Przytul mnie.-powiedziała. Zdziwiony jej prośbą chłopak, wykonał ją.
-O co chodzi?-zapytał z troską w głosie.
-Martwię się, tym co się stało dziś na Pokątnej... Mam złe przeczucia, James. A jak mnie przytulasz to czuję się bezpieczniej.
-Nie martw się, kotku-powiedział i pocałował ją w czoło. Jednak Evans znowu to nie wystarczyło. Jego dotyk był dla niej błogosławieństwem. Pociągnęła go za krawat i namiętnie pocałowała. Nagle usłyszeli głośne gwizdnięcie.
-Fiu, fiuu. Pani Prefekt..-przerwał im znowu Black.
-Black, cholero, zajmij się sobą.. Przeszkadzasz!-warknął Potter
-Pseplasam Logacu..-powiedział Łapa i uśmiechnął się niewinnie- to jus się więcej nie powtózy.. Obiecujee.
-Na ja myślę.-zaśmiał się James.-a czy teraz, szanowny pan Łapa, mógłby zostawić mnie samego z moją dziewczyną?
-No dobra, dobra.. Już wam nie przeszkadzam...-burknął i odszedł w kierunku zamku
--------------------------------------------------
Szedł zamyślony po korytarzu i całkiem niechcący wpadł na jakąś dziewczynę.
-Przepraszam.-bąknął i pomógł jej wstać.-Dorcas?! Co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony, kiedy zobaczył twarz dziewczyny.
-Ciebie też miło widzieć, Black. Właśnie szłam do biblioteki.
-Oh, Meadowes i biblioteka? Coś mi tu nie pasuje.-powiedział, ale za chwilę odwrócił wzrok na jakąś cycatą blondynę.
-No idź, bo ci jeszcze ucieknie!-zadrwiła Meadowes. Od początku roku podkochiwała się w Syriuszu, ale nie miała odwagi mu tego powiedzieć. Lily mówiła, że ona mu też się podoba. "Niezłe żarty"-pomyślała Dor, kiedy Łapa zaczął podrywać
wcześniej upatrzoną "zdobycz". Prychnęła i ruszyła do biblioteki. "-Jak to ma być miłość, to ja się na to nie piszę!"-pomyślała.
Super rozdział.!
OdpowiedzUsuńKiedy NN.? ;*
Pozdrawiam ;) Elena :*
Pewnie niedługo ;> jeszcze się pisze, ale myślę że jutro ;* chcę nadrobić trochę moją długą nieobecność ;>
Usuń