niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 6.

Chcę trochę nadrobić moją długą nieobecność ;> Miłego czytania i komentujcie!:D
_________________________________________________________________________
"-Dlaczego on musi taki być?"
 Siedziała już od dobrych kilku godzin nad referatem z Historii Magii. Nie mogła się jednak skupić, ponieważ jej myśli były teraz przy Blacku, który pewnie siedział teraz z tą cycatą blonyną. "Dlaczego on musi taki być?"-powiedział jej cichutki głosik w głowie. Starała się ze wszystkich sił o nim zapomnieć, jednak nie przynosiło to pożądanego efektu. Nadomiar złego, z każdą chwilą myślała o nim coraz więcej. "Skończony dupek!"-pomyślała-"Tak chce się bawić? No to zobaczymy kto się
będzie śmiał ostatni!"-pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem, bo obmyśliła już na niego "szatański plan".
------------------------------------------------------------
"No idź, bo ci jeszcze ucieknie!"-te słowa cały czas obijały się Syriuszowi o głowę. Wydawało mu się, że słyszał w tym odrobinę żalu. "Dlaczego ona musi taka byc?"-powiedział mu cichutki głosik w głowie. No właśnie, dlaczego? Od początku roku podkochiwał się w niej, ale nie miał zamiaru jej tego powiedzieć. Kiedyś postanowił sobie, że nigdy się nie ustatkuje, a to mogłoby zepsuć
jego plany. Popatrzył jednak na swoją "zdobycz". Ona nic dla niego nie znaczyła. To miała być tylko jednorazowa przygoda. A jednak, kiedy na nią patrzył, czuł dziwne ukłucie w sercu i głos Dorcas w swojej głowie "Dlaczego mi to robisz?" Postanowił porzucić "wybrankę" i poszedł do biblioteki. "Jak to ma być miłość, ta ja się na to nie piszę!"-pomyślał.
-------------------------------------------------------------
Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy przez dziurę pod portretem wpadli Lily i James. Nagle stanęli w szoku. Remus i Ann siedzieli przytuleni do siebie i z czegoś się śmiali. Niby nic w tym dziwnego, a jednak coś przkuło ich uwagę. Remus właśnie ją pocałował.
-Fiu fiu..-zagwizdał James.-widzę, że nasz Lunio w końcu wydoroślał-powiedział, za co Lilka walnęła go w żebra.Lupin i Ann oderwali się od siebie mocno zarumienieni i spojrzeli w tamtym kierunku. Remus już chciał coś odpowiedzieć, jednak Potter nie dał mu dojść do słowa.
-No stary, trzeba to opić!-krzyknął uradowany.
-Niby co?-Lunatyk starał się udawać zaskoczonego.
-No jak to co? Przecież masz dziewczynę!
-Ah tak. Zapomniałem wam powiedzieć. Poznajcie Ann, moją dziewczynę.-powiedział sarkastycznie.
-Oj Remii, Remi..-powiedział Rogacz i cała czwórka wybuchła śmiechem.
-A co tu tak wesoło?-zapytał Łapa, który właśnie wszedł do pokoju wspólnego razem z Dor.
-A nic takiego, tylko... Lunio ma dziewczynę!-wydarł się Potter.
-Serioo? No stary, gratulacje. Która to szczęściara?-zapytał uśmiechnięty Łapa.-Czyżby nasza Ann?
-Yhym. Chłopaki my już pójdziemy...-powiedziały dziewczyny i zabrały Smitch do dormitorium.
---------------------------------------------------------
-Ann! Czy to prawda?-chciała się dowiedzieć Ruda
-Ale co?-udawała, że nie wie o co chodzi.
-Że Remus to twój chłopak, ciemnoto!-inicjatywę przejęła Dorcas
-Aaa, to.. No tak, to prawda.-odparła Ann i zaczerwieniła się
-Od kiedy?
-Od dzisiaj.
-----------------------------------------------------------
W tym samym czasie w dormitorium chłopców z VII roku panowało zamieszanie.
-Stary, to serio twoja dziewczyna?-dopytywał się Syriusz.
-Ale kto? Lunatyk ma dziewczynę?!-zapytał zaciekawiony Peter.
-Oj, Glizdku, Glizdku... Siedzisz ciągle w kuchni i omijają cię najciekawsze rzeczy.-zaśmiał się Rogacz.
-A teraz wracając do ciebie, Lunio. To jesteś w końcu z Ann, czy nie?-Łapa nie dawał za wygraną.
-Tak.-odpowiedział spokojnym głosem Lupin
-I ty mówisz o tym tak spokojnie?! Trzeba to uczcić!-wrzasnął Potter. Gdyby nie to, że wcześniej wyciszyli pokój, pewnie postawiłby całą wieżę Gryffindoru na nogi.
-Niczego nie trzeba uczcić. Czy jak Syriusz ma jakąś nową dziewczynę, to robicie z tego taką wielką aferę?
-Oj, Lunio, to by było za często.-zaśmiał się Glizdogon.
-No w sumie racja, ale i tak nie musicie robić z tego takiego wielkiego halo.-odpowiedział Remus-A teraz dobranoc.
-Dobranoc.-powiedzieli chórem i wszyscy zniknęli za kotarami swoich łóżek.
----------------------------------------------------------
Koniec listopada zbliżał się nieubłaganie. Zbliżającą się zimę było już widać za oknami. Dorcas siedziała przy kominku w pokoju wspólnym. Był środek nocy, ale dziewczyna nie mogła spać. Cały czas myślała o Syriuszu. "Jeśli to ma być miłość, to ja rezygnuję!"-pomyślała. Nie mogła jednak przestać o nim myśleć. O ostatnich wakacjach spędzonych wspólnie w domu Rogacza, o pierwszym spotkaniu <Mała dziewczynka stała samotnie na peronie 9 i 3/4. Właśnie ciągnęła do pociągu swój
szkolny kufer, kiedy ktoś złapał ją za rękę. -Może ci pomóc?-zapytał mały chłopczyk o długich, czarnych włosach i ciemnych oczach. -Tak, dzęki. A tak w ogóle, jestem Dorcas.-przywitała się dziewczynka. -Syriusz. Chodź poszukamy mojego kumpla. Jest już gdzieś w pociągu.-powiedział chłopak i wciągnął dwa kufry do środka> Nagle z zamyślenia wyrwało ją jakieś chrząknięcie. To był ON. Stał i się w nią wpatrywał.
-No co się tak patrzysz?-zapytała zadziornie.
-Ja.. Nie, wydaje ci się.-powiedział i spojrzał w ogień.
-Dlaczego nie śpisz?
-Wiesz, jakoś nie mogłem.. A tobie co się stało?
-Nic, tylko mam ten sam problem co ty.-powiedziała i wkuliła się w fotel.
-Czyli nie tylko ja cierpię na bezsenność.-zaśmiał się Łapa i przysiadł obok niej.

-O czym tak rozmyślasz?-zapytał po chwili milczenia
-A, wiesz, przypomniałam sobie jak się poznaliśmy.
-Ah, tak. Dorcas z długim, grubym warkoczem... Niezapomniany widok-zaśmiał się
-Ha ha ha, bardzo śmieszne-Czarna starała się, by jej głos zabrzmiał sarkastycznie, lecz nie bardzo jej się to udało.
-Oj, Meadowes, ty nigdy się nie zmienisz.-powiedział i przysiadł się do niej-Ale za to cię lubię
Dorcas spojrzała na niego zaskoczona, a Black pomyślał w duchu:"Co ty gadasz?"
-Idiota!-powiedział już na głos
-Co?
-Nie, nic.. Ja.. Chyba już pójdę... spać mi się zachciało... No to.. Na razie Meadowes.-nie wiedział dlaczego się jąkał
-No ja też idę. Na razie Black.
Prawda była jednak taka, że choćby bardzo chcieli i tak nie potrafili zasnąć.
-------------------------------------------
*Sen Lilki*
Stała w jakimś domu. Nie wiedziała dokładnie gdzie jest, ale coś jej to przypominało. Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej weszła w głąb pomieszczenia. Była w salonie. Przynajmniej tak jej się wydawało. Na kominku stało mnóstwo zdjęć małego chłopczyka o czarnych, rozczochranych włosach i oczach takich samych jak ona. Zatrzymała się i wpatrywała w zdjęcia przez dobre kilka
minut. Nagle coś przeleciało obok niej. To ten chłopczyk na małej miotełce śmigał po domu, a jego rodzice nie mogli go złapać.
-Zabiję Łapę za tę miotłę!-wrzasnęła kobieta o rudych włosach i zielonych oczach. "To ja! Tylko starsza.." Pomyślała Lil.
-Oj, nie przesadzaj kotku. Przecież to mała miotełka. Kto wie, może Harry będzie tak dobrym szukającym jak jego tata.- te z kolei powiedział, a przynajmniej tak się Lilce wydawało, tata chłopczyka. Nagle zza rogu wyszedł ten oto nieznany mężczyzna.
-James! Nie przechwalaj się tylko go łap! A co będzie jak wyleci na podwórko? Przecież wiesz, że Voldemort na nas poluje!
-Lilka, nie przesadzasz troszeczkę? Przecież on się tylko bawi..-westchnął Potter
Nagle scena zmieniła się.
-Lily on tu idzie. Zabieraj Harry'ego i uciekaj! Słyszysz mnie? Ratuj Harry'ego! Ja go zatrzymam.
Do domu wszedł Voldemort. Lil pobiegła do pokoiku Harry'ego. Przez uchylone drzwi zobaczyła błysk zielonego światła. Zamknęła je i posadziła chłopczyka w łóżeczku.
-Harry, mamusia cię kocha.. Harry, tatuś też cię kocha.. Musisz być dzielny Harry..-szeptała do synka
Do pokoju wparował on.
-Odsuń się głupia! Odsuń!
-Nie! Nie Harry.. Błagam tylko nie Harry!
-Odsuń się, jeśli chcesz jeszcze żyć!-zasyczał
-Nie.. Błagam, zabij mnie, ale nie Harry'ego.. Błagam tylko nie Harry!
-Avada Kedavra!-wypowiedział. Ostatnie co zobaczyła to błysk zielonego światła.

*Koniec snu*

Rozdział 5.

Długo nie było posta, więc dodam następnego :) Miłego czytania i komentujcie! :D
______________________________________________________________________
"-Jak to ma być miłość, to ja się na to nie piszę!"
Rogacz od samego rana miał zł humor. Dlaczego? Przez jego wspaniałych przyjaciół. Jak oni mogli pomyśleć, że dał Lilce jakiś eliksir miłosny?! Z zamyślenia wyrwał go dobrze znany mu głos.
-Co się dzieje, James?-zapytała Ruda
-Nic takiego, Lilka. Naprawdę.-dodał, bo wydawało mu się, że nie uwierzyła
-Mi możesz powiedzieć...- twierdziła uparcie Evans
-No przecież mówię, że nic mi nie jest!- chłopak też był uparty
-James...
-Oj no dobra... Chłopaki twierdzą, że dałem ci jakiś eliksir miłosny-wyjaśnił
-Ja też to podejrzewam od jakiegoś czasu- zaśmiała się Lily
-I ty Brutusie przeciwko mnie?!
-Przecież wiesz, że żartuje...
-Oczywiście, że wiem.-powiedział i objął ją czule swoją dziewczynę. Tak, dziewczynę! "Merlinie, jak to słodko brzmi.."-pomyślał
NA MÓZG CI PADŁO, CO TY JESTEŚ BABĄ CZY JAK? A ty to kto? SUMIENIE Wredne sumienie.. Tę także inteligentną rozmowę z samym sobą przerwała Lil.
-James, chodźmy do dormitorium...-wymruczała mu do ucha
-Po co? Czyżby pani prefekt nie wystarczył przytulasek na rozpoczęcie nowego dnia?- zapytał również do jej ucha.
-No... tak jakby..-powiedziała i zaczerwieniła się lekko.
-Jak zjem.-powiedział i zaczął szybko jeść tosta.
-Idziemy.-zakomenderował po chwili i porwał Lily z siedzenia. W ostatniej chwili złapała swoją torbę.
James pociągnął ją do swojego dormitorium, bo wiedział, że nikogo tam nie będzie. Kiedy byli już na miejscu chłopak
przyciągnął ją do siebie i objął mocno w talii.
-Co mamy pierwsze?-zapytał
-Wróżbiarstwo.
-A może by tak, nie pójść?
-A co innego moglibyśmy robić?-spytała zdziwiona.
-No nie wiem.. Ale na pewno znajdzie się coś przyjemniejszego od siedzenia w klasie od wróżbiarstwa, prawda Liluś?- zapytał i zaczął wędrówkę ustami po jej szyi. Jego ręce zjechały z jej talii na biodra i przyciągnął ją mocniej do siebie.
-James..?-zapytała cicho. W gruncie rzeczy bardzo jej się to podobało, ale chyba nie była do końca pewna, czego on chce.
-Mhm..-wymruczał i pocałował ją w czoło i zszedł ustami niżej, próbując znaleźć jej usta.
 Nie mogła się już oprzeć i pocałowała go namiętnie. Rogacz zamruczał zadowolony i zaczął powoli przesuwać się w stronę łóżka, co nie było takie łatwe z powodu panującego w ich dormitorium bałaganu. Lily wyczuła, że James chciał czegoś więcej niż zwykle, ale nie zaprotestowała. W końcu opadli łagodnie na łóżko. Potter jedną ręką podpierał się, żeby nie przygnieść rudowłosej osóbki leżącej pod nim, a drugą masował ją po talii. Lilka nie mogła uwierzyć w to co właśnie robili. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział jej, że będzie z Rogaczem w jednoznacznej sytuacji wyśmiałaby
go, a na samego Jamesa rzuciłaby jakieś nieprzyjemne zaklęcie. Jednak teraz, wszystko się zmieniło.
Nagle ich pocałunki stały się coraz bardziej zachłanne. James, jednak, w tej samej chwili przestał i spojrzał jej głęboko w oczy.
-Na pewno tego chcesz?-zapytał cicho
Nie odpowiedziała, tylko wpiła się jeszcze zachłanniej w jego wargi. To mu wystarczyło. Jednak w tej chwili drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Łapa wparował do dormitorium i stanął jak wryty. Lilka i James całowali się i byli już blisko do ściągnięcia z siebie ubrań.
-To może ja wam nie przeszkadzam.
-Łapa?! Psie, co ty tu robisz?
-To także moje dormitorium, więc mam prawo w nim przebywać kiedy mi się podoba.-zauważył bystro Syriusz
-Dobra, dobra. Spokojnie.-załagodziła sytuację Ruda
-A co wy tu..?-zapytał i poruszał do góry brwiami w geście do Pottera.
-A ty tylko o jednym...-odpowiedział mu Rogacz i oboje się zaśmiali.
-To ja już pójdę na kolejną lekcję.-powiedziała Ruda i już zamierzała opuścić dormitorium chłopców, kiedy rozległ się donośny śmiech Blacka.
-Evans, my już nie mamy dzisiaj lekcji.. Wszystko odwołali bo coś się stało na Pokątnej.
-Coś się stało? Kiedy?
-Dzisiaj rano.. pisali w Proroku Codziennym.. poczta przyleciała zaraz po waszym wyjściu.
-Ehh, to straszne..
-Podobno śmierciożercy napadli na jakiś dom.. Podobno przechodnie widzieli rozbłysk zielonego światła, ale nie było nigdzie widać mrocznego znaku.-wyjaśnił Syriusz.
-Na całe szczęście.. Czyli wszyscy nauczyciele poszli tam i nie ma dzisiaj lekcji?
-Na to wygląda, Ruda- zaśmiał się Łapa.
-No to co robimy?
-Hmmm.. Jest jeszcze całkiem ładna pogoda, więc zabieram cię na randkę, księżniczko.-powiedział James i uśmiechnął się do niej uroczo.
-Ej! A ja to co?-obruszył się Black
-A ty, Łapo, przecież tak bardzo chciałeś posiedzieć w SWOIM dormitorium, więc ci nie przeszkadzamy.-zaśmiał się Potter
-Ha ha ha, bardzo śmieszne....
-Chodź Liluś, zostawimy Syriusza sam na sam z dormitorium.-powiedział Rogacz i rzucił się do ucieczki ciągnąc za sobą Rudą.
--------------------------------------------------
-Panie mój..-odezwał się żałośnie.
-Milcz! Nie wykonałeś mojego zadania!-rzucił w jego stronę
-Ależ, Panie, ja na prawdę słyszałem, że mają iść do Hogsmeade...
-Zamilcz! Crucio!-machnął różczką w jego stronę.-Może to cie czegoś nauczy, Lucjuszu!
-Ja, mogę się jakoś odwdzięczyć..-powiedział Malfoy, kiedy zdołał podnieść się już z podłogi.
-To całkiem.... interesujące.
-Jest taka jedna w Hogwarcie, szlama- splunął po wypowiedzeniu tych słów-...Evans. Bardzo uzdolniona, Panie... Myślę, że
może się przydać.. Jest dobra w warzeniu eliksirów, Mistrzu.
-Szlama?!- Voldemort też splunął- Nie będę w moim szeregu trzymał takich szumowin!-zadrwił.
-Ja, pomyślałem, że byłaby bardzo przydatna... Ona, trzyma się z Potterem.
-Potterem, mówisz? Brzmi interesująco..
-Ależ Panie, on nie spuszcza jej z oka.. Zawsze z kimś łazi.. Albo z nim, albo z tymi swoimi przyjaciółkami, albo z Huncwotami.
-Huncwotami?
-Oh, tak. Potter, Black,-tu splunęła z pogardą- Lupin i mały Pettigrew.-powiedziała Bellatrix
-Który Black? Ten, który splamił wasz ród, trafiając do Gryffindoru.
-Tak, Mistrzu. Oni zawsze trzymają się razem.. Nie uda nam się do niej dotrzeć.
-A ten Pettigrew, tak? Co to za jeden?
-Mały, nieporadny tłuścioch. Łazi za nimi, ale oni wydają się go ignorować.-odpowiedziała
-Mały, nieporadny, ignorują go....-powtórzył cicho Lord Voldemort- może przez niego, uda nam się jakoś do nich dotrzeć.
-------------------------------------------------
-I jak, Liluś, podoba ci się?-zapytał, kiedy siedzieli razem na wyczarowanym przez niego kocu w cieniu drzew Zakazanego Lasu.
-Tak, tak.. James?
-Mhmm..
-Przytul mnie.-powiedziała. Zdziwiony jej prośbą chłopak, wykonał ją.
-O co chodzi?-zapytał z troską w głosie.
-Martwię się, tym co się stało dziś na Pokątnej... Mam złe przeczucia, James. A jak mnie przytulasz to czuję się bezpieczniej.
-Nie martw się, kotku-powiedział i pocałował ją w czoło. Jednak Evans znowu to nie wystarczyło. Jego dotyk był dla niej błogosławieństwem. Pociągnęła go za krawat i namiętnie pocałowała.  Nagle usłyszeli głośne gwizdnięcie.
-Fiu, fiuu. Pani Prefekt..-przerwał im znowu Black.
-Black, cholero, zajmij się sobą.. Przeszkadzasz!-warknął Potter
-Pseplasam Logacu..-powiedział Łapa i uśmiechnął się niewinnie- to jus się więcej nie powtózy.. Obiecujee.
-Na ja myślę.-zaśmiał się James.-a czy teraz, szanowny pan Łapa, mógłby zostawić mnie samego z moją dziewczyną?
-No dobra, dobra.. Już wam nie przeszkadzam...-burknął i odszedł w kierunku zamku
--------------------------------------------------
Szedł zamyślony po korytarzu i całkiem niechcący wpadł na jakąś dziewczynę.
-Przepraszam.-bąknął i pomógł jej wstać.-Dorcas?! Co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony, kiedy zobaczył twarz dziewczyny.
-Ciebie też miło widzieć, Black. Właśnie szłam do biblioteki.
-Oh, Meadowes i biblioteka? Coś mi tu nie pasuje.-powiedział, ale za chwilę odwrócił wzrok na jakąś cycatą blondynę.
-No idź, bo ci jeszcze ucieknie!-zadrwiła Meadowes. Od początku roku podkochiwała się w Syriuszu, ale nie miała odwagi mu tego powiedzieć. Lily mówiła, że ona mu też się podoba. "Niezłe żarty"-pomyślała Dor, kiedy Łapa zaczął podrywać
wcześniej upatrzoną "zdobycz". Prychnęła i ruszyła do biblioteki. "-Jak to ma być miłość, to ja się na to nie piszę!"-pomyślała.

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 4.

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale dużo nauki [sami rozumiecie] i trochę brak weny ;// ale postaram się to trochę nadrobić :)) Miłego czytania i proszę komentować :3
_____________________________________________________________________________
 "Wszystko się może zdarzyć.."

Kiedy przeszli na peron, zobaczyli mnóstwo osób. I uczniów i rodziców. obserwowali pierwszorocznych, którzy żegnali się ze swoimi rodzicami. Ruda przeczesała wzrokiem peron i jej wzrok padł na osobę, której nie chciała widzieć. Już nigdy.
Severus Snape patrzył na nią swoimi czarnymi, pozbawionymi radości oczami. Lily zdawało się, że kiedy ją zobaczył coś się w nich zmieniło. Zauważyła w nich radość pomieszaną z tęsknotą. Odwróciła wzrok i pogrążyła się w rozmowie z przyjaciółmi. Nagle usłyszała za plecami głos, którego nie chciała słyszeć.
-Lily?-zapytał Snape
-Odwal się.-Syknęli równocześnie Black i Potter.
-Spoko chłopaki.-powiedziała radośnie.- Czego chcesz Snape?-jej ton zmienił się na oschły.
-Porozmawiać.-powiedział krótko i odszedł do pobliskiej ściany.
-Poczekajcie chwile, zaraz wracam.
-Jesteś pewna, że chcesz z nim gadać?-zapytał James
-Tak. Muszę to zakończyć raz na zawsze.-odpowiedziała i ruszyła pewnym krokiem do Snape'a

-To o czym chciałeś gadać?
-Ja... Przyłącz się do nas.-powiedział Severus
-Do kogo?
-No..Do mnie i do Czarnego Pana.-odpowiedział trochę zmieszany
-Co?! Jak śmiesz mi to proponować?! Myślałam, że jesteś inny Snape, ale widocznie się myliłam.-powiedziała oschle.
-Ale, Lily, przy nim będziesz bezpieczniejsza.
-I co?! Myślisz, że będę zabijała ludzi? Mylisz się Severusie. Nie wiedziałam, że będzie cię stać na coś takiego.-powiedziała i odwróciła się do swoich znajomych z zamiarem udania się tam.
-Tępa szlama!-powiedział cicho Snape, pewnie licząc, że go nie usłyszy.
-Co powiedziałeś?!
-Niiicc....-zaczął się tłumaczyć Snape.
-Nienawidzę cię!- krzyknęła i ze łzami w oczach pobiegła do swoich przyjaciół.
-Lily! Ja nie chciałem, naprawdę!-krzyknął za nią Severus, ale ona już go nie słuchała. Dobiegła do swoich przyjaciół. Teraz pozwoliła łzom płynąć swobodnie po jej policzkach. James zmartwił się. Podszedł do niej i mocno ją przytulił.
-Co się stało?-zapytał
-On....-zachlipała i wtuliła się mocno w jego tors- chciał, żebym przyłączyła się do V-voldemorrta, a jakk odmówiłam nazwał mnie głupią sz-szlam-mą...- teraz juz na dobre się rozpłkała.
James rozzłościł się nie na żarty. Puścił Lilkę i pociągnął Blacka za ramię. On od razu zrozumiał o co chodzi jego przyjacielowi.

-Czegoś ty jej nagadał, Smarku?! -zapytał ostro wkurzony James.
-No gadaj!-warknął i rzucił się na Snape'a z pięściami.
-Ejj.. Stary, spokojniej.-wtrącił się Black. Chciał odciągnąć Pottera od Snape'a, ale on był za bardzo wkurzony. Walnął Severusa w twarz, a z jego nosa poleciała krew.
-Odwal się, Potter!
-Spadaj, Malfoy!- warknął Potter- To sprawa między mną, a Smarkiem!
-On ma na imię Severus.-powiedział spokojnie Regulus Black, młodszy brat Łapy.
-Czego tu szukasz? Nie masz już gdzie węszyć?- zapytał z pogardą Syriusz
-Ty się do mnie nie odzywaj! Splamiłeś honor naszej rodziny!- odkrzyknął piskliwym głosem Black.
-Rodziny?! To nie jest moja rodzina i nigdy nią nie była!
Kiedy Syriusz załatwiał swoje rodzinne sprawy, James na nowo zaczął walkę ze Snapem. W około nich zrobił się już dość duży tłum ludzi. Potter nie zważając na nikogo walną Severusa w twarz. Chłopak uderzył głową w ścianę i zemdlał.
-I co narobiłeś, Potter? Zadowolony z siebie jesteś?- zapytał z pogardą Malfoy. 
-Dobra stary, przegiąłeś.-powiedział ostro Syriusz i odciągnął Rogacza od sporego tłumu uczniów.

-James!-krzyknęła Lily i przytuliła się do niego mocno.- Coś ty najlepszego narobił?-zapytała cicho, widząc, jak James ma
rozciętą wargę i z jego czoła spływa stróżka krwi.
-To nic takiego.-szepnął i odsunął ją od siebie składając na jej ustach lekki pocałunek. Wszyscy spojrzeli na nich zaciekawieni i zdziwieni jednocześnie. Wszyscy czekali na wybuch Rudej. Wspięła się na palce i szepnęła mu do ucha.
-Chyba trzeba im powiedzieć, bo się na nas dziwnie patrzą.
-W pociągu.-powiedział i pociągnął ją za rękę.

Weszli do pociągu, w poszukiwaniu wolnego przedziału. Wreszcie znaleźli Petera siedzącego samotnie w przedziale.
-Ooo.. Glizduś! Wpuścisz nas?-zapytał uroczo Łapa
-Łapa! Jasne siadajcie- powiedział i uprzątnął trochę swoje ciastka i inne słodycze.
-Eeee, Rogacz, Lily co to miało być to na peronie?-zapytał zdezorientowany Black
-Aaaa, to- James i Lily wymienili spojrzenia- bo my wam nie powiedzieliśmy, ale jesteśmy razem od kilku dni..-powiedziała Ruda.
-Co?! Czemu nam nie powiedzieliście?-zapytał Remus urażony
-Bo to miała być tajemnica, ale na peronie się wydało-powiedziała Lilka i jej policzki zapłonęły czerwienią
-Dobra, dobra.. James trzeba to opić!-krzyknął Łapa
-Tia..-mruknął i posadził sobie Evans na kolanach- może kiedyś..
Przyjaciele wybuchli  śmiechem, a Lily przytuliła się mocniej do Jamesa.
Reszta drogi do zamku minęła im bardzo przyjemnie. Śmiali się, grali w butelkę i wkurzali ślizgonów (szczególnie James
i Syriusz). Kiedy dojeżdżali do szkoły, za oknem robiło się już ciemno. Dziewczyny wyprosiły chłopaków z przedziału i się
przebrały. Kiedy dojechali na stację usłyszeli donośny głos Rubeusa Hagrida, gajowego Hogwartu.
-Pirszoroczni, pirszoroczni do mnie!
Lily złapała swojego chłopaka za rękę i pobiegli do Hagrida.
-Hej Hagrid!-zawołała Lily, nadal nie puszczając reki Jamesa
-Cholibka Lily! Ale ty urosłaś. I James!-uścisnął ich oboje-Mam nadzieję, że nadmiar nauki w tym roku nie przeszkodzi
wam w odwiedzeniu starego przyjaciela?-zapytał
-Oczywiście, że nie Hagridzie.-powiedział Potter.-Musimy już iść. Do zobaczenia.
-Paa!-zawołała Lilka i trzymając się za ręce poszli do swoich przyjaciół.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tiara Przydziału jak zwykle zaczęła śpiewać swoją piosenkę.
Lat temu tysiąc z górą,
Gdy jeszcze nowa byłam,
Założycieli tej szkoły
 Przyjaźń szczera łączyła.
Jeden im cel przyświecał
I jedno mieli pragnienie,
By swą wiedzę przekazać
Przyszłym pokoleniom.
„Razem będziemy budować!
Wiedzy pochodnię nieść!
Razem będziemy nauczać
I wspólne życie wieść”.
Gdzie szukać takiej zgody
I tak głębokiej przyjaźni:
Czworo myślących zgodnie
I nie znających waśni.
Gryffindor i Slytherin
zgadzali sie nawet w snach.
I zawsze widziano razem
Ravenclaw i Hufflepuff.
Jak więc taka przyjaźń
Już wkrótce sie rozpadła?
Tego młodzież dzisiejsza
Przenigdy nie odgadła.
Slytherin nagle oświadcza,
Że ani mu się śni,
Nauczać magii takich,
Co nie są czystej krwi.
Ravenclaw na to rzecze,
Że bystrych nauczać chce,
Gryffindor że ceni dzielność
Bardziej niż czysta krew.
Hufflepuff chce uczyć wszystkich,
Jak głośno oświadczyła.
Sporu nie rozstrzygnięto
Ja tego świadkiem byłam.
Bo każdy z założycieli
W domu swym rządzić chce,
Każdy przy swoim wyborze
Do końca upiera się.
Slytherin przyjmuje takich,
Co maja czysta krew,
Co mają więcej sprytu
Od uczniów domów trzech,
Ravenclaw bystrych ceni,
Gryffindor dzielnych chce,
A Hufflepuff resztę uczy
Wszystkiego co sama wie.
Tak więc spór zakończono
I przyjaźń sie umocniła,
Na wiele lat powróciła.
Lecz później znów niezgoda
 Wśródczworga sie zakrada,
Na błędach wykarmiona,
Czai się w sercach zdrada.
Domy, co jak filary
Dzielnie wspierały szkołę,
Zaczęły sobie nawzajem
Narzucać swoja wolę.
I już sie wydawało,
Że koniec szkoły bliski,
Że odtąd druh druhowi
Stanie sie nienawistny,
Że miecz o miecz uderzy
I wnet poleje sie krew,
Gdy wtem Slytherin stary
Odchodzi z zamku precz.
I choć ucichły waśnie,
 choć spory wygaszono,
Odtąd we wspólnym dziele
Juz sie nie jednoczono.
I dotąd zgodna czwórka
Niezgodna trójką się stała,
I odtąd domy Hogwartu
Dzieli różnica niemała.
A teraz mnie posłuchajcie,
Wybiła wasza godzina,
Teraz Tiara Przydziału
  Rozdzielać was zaczyna.
I chociaż nie wiem sama,
Czy błędu nie popełnię,
Ten przykry obowiązek
  dziś wobec was wypełnię.
Tak jak mi rozkazano,
Na domy was podzielę ,
  choć nie wiem , czy przypadkiem
Przyjaciół nie rozdzielę.
  choć nie wiem, czy mój wybór
Do zguby wiedzie wprost.
Musze wyboru dokonać,
Bo taki już mój los.
Czytajcie znaki czasu,
Poczujcie grozy tchnienie,
Bo dzisiaj Hogwart cały
Osnuły złowróżbne cienie.
Wróg z zewnątrz na nas czyha,
Śmiertelny gotując nam cios,
Musimy sie zjednoczyć,
By złowrogi odwrócić los.
Wyznałam wam cała prawdę,
Niczego nie ukryłam
I Ceremonię Przydziału
Za chwilę rozpoczynam.
*
-Nie sądzicie, że to trochę dziwne?-spytał Syriusz
-Ale to, że tiara kazała nam się jednoczyć?
-Noo..-odpowiedział inteligentnie.
-Myślę, że to przez Voldemorta. Coraz więcej słyszy się o napaściach na mugoli.. Nawet moi rodzice podejrzewają, że coś
niedobrego się dzieje.-powiedziała Lil.
Ceremonia przydziału skończyła się w tym roku dość szybko. Zjedli ucztę. Dumbledore wszedł na podest i powiedział
-Witajcie w Hogwarcie! W tym roku odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy i Bal Siódmoklasistów! Na Bal Siódmoklasistów idą tylko uczniowie klas siódmych i zaproszeni uczniowie z klas nie niższych niż piąta! Jak zwykle pan Filch kazał przypomnieć, uczniom klas pierwszych i starszych-tu spojrzał na Huncwotów, którzy uśmiechnęli się do niego niewinnie- że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony! A teraz prefekci poszczególnych domów odprowadzą uczniów do pokojów wspólnych!
Lily i Remus zerwali się z miejsc, ponieważ oni pełnili funkcje prefektów, i zawołali do siebie uczniów.
-Pierwszoroczni przodem! Ustawcie się za mną parami i idziemy!-krzyknął Lunatyk.

-To jest Gruba Dama! Żeby wejść do pokoju wspólnego trzeba podać jej hasło. Będzie ono co kilka tygodni zmieniane. Ja i Remus- tu wskazała ręką na Lupina- będziemy was o tym na bieżąco informować. BUDYŃ ŚLIWKOWY. To jest hasło. Proszę wchodzić, tylko powoli, żeby nikt się nie przewrócił. Dormitoria chłopców są po lewej, a dziewcząt po prawej. Nie radzę chłopcom próbować chodzić do dormitorium dziewczyn po ciszy nocnej. Jak chcecie wiedzieć dlaczego, spytajcie starszych kolegów.-tu spojrzała na Huncwotów- Dobra to tyle. Wasze rzeczy czekają na was na górze. Teraz idźcie już spać, bo jutro rozpoczynają się zajęcia. Śniadanie trwa od 8:30 do 9:30. Dobranoc!-powiedziała i opadła ciężko na fotel.
-Co Liluś? Zmęczyła cię rola prefekta?-zapytał Potter.
-A żebyś wiedział.-westchnęła Lily- A Remus nawet nie próbował mi pomóc.-powiedziała z wyrzutem i spojrzała ostro na Lupina.
-No co? Radziłaś sobie bardzo dobrze.-Uśmiechnął się do niej niewinnie.
-Dobra, dobra... A teraz idę już spać. Dobranoc.-powiedziała i odwróciła się w stronę schodów do swojego dormitorium. James zatrzymał ją i odwrócił do siebie przodem.
-A ze mną się nie pożegnasz?-zapytał cicho.
Lilka pocałowała go w usta. "Tylko, żeby ktoś tego nie zauważył"-pomyślała. Oderwała się od niego i uśmiechnęła się promiennie. Poszła do swojego dormitorium i od razu zasnęła.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Rogacz, jak ci się to udało?-zapytał ciekawie Łapa, kiedy byli już w swoim dormitorium.
-Ale, że Lily? Ona sama tego chciała.-powiedział triumfalnie
-Taa, już ci wierzę. Jakiego eliksiru miłosnego użyłeś?-wtrącił się do rozmowy Remus
-Żadnego. Odczepcie się!-warknął James i zasunął się kotarami w swoim łóżku.
_____
*piosenkę Tiary 'zapożyczyłam' z Harry'ego Pottera i Zakonu Feniksa :))