"Stracić najlepszego przyjaciela, to jak stracić cząstkę siebie"
Od snu Lilki minęły już 2 tygodnie. Błonia zaczęły pokrywać pierwsze płatki śniegu. W końcu była już połowa grudnia. Jako pierwsza w dormitorium dziewczyn obudziła się właśnie ona.
-8:00. No to świetnie. Mam tylko pół godziny do śniadania.
Zaraz po niej zaczęły budzić się dziewczyny.
-Kto idzie pierwszy do łazienki?-spytała zaspana Dor.
-Najpierw ja, potem ty, a na końcu Ann.
-Dobrze, że ustaliłyśmy wczoraj kolejkę. Znając życie byłaby wojna.-zaśmiała się Smitch
Wyszykowały się. Była 8:45. Ruszyły do Wielkiej Sali na śniadanie.
-Cześć!-przywitała się ze wszystkimi Dor.
-Cześć!-powiedziała chórem 1/2 Huncwotów. Pottera i Blacka gdzieś wcięło.
-A gdzie James?
-Łapa wyciągnął go pogadać. Powinni zaraz przyjść.
W tym samym czasie
-Łapa, na gacie cholernego Merlina, głodny jestem!
-Nie jęcz Rogaty, pogadać chcę.
-No więc słucham. Tylko się streszczaj, bo ci padnę z głodu!
-Zapamiętać! Nigdy nie wyciągać Pottera żeby pogadać, kiedy jest głodny. No dobra.. Stary, nie wiem co robić... Chyba się zakochałem..
-Nic nowego.
-Ale teraz tak na serio, Imbecylu. Czy jak widzisz Rudą to serce tłucze ci się jak szalone?
-No tak..
-Cholera!-zaklął pod nosem Black
-Może byś z łaski swojej mi wyjaśnił co tam mruczysz pod nosem?
-Rogacz, ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?-udawał, że nie usłyszał komentarza kumpla "Hahaha, bardzo śmieszne"i kontynuował-Zakochałem się w Meadowes!
-W Czarnej?
-No chyba mówię.
-Uuu, stary. Dor to twarda sztuka. Tak łatwo jej nie zdobędziesz.
-No co ty nie powiesz?-spytał sarkastycznie Łapa.
-Mówię tylko jak jest. Weź ją może zaproś na jakąś randkę, czy coś. To ty jesteś specem w tej dziedzinie.-zaśmiał się
-Tak, tak.. Ale ja pytam serio!
-A ja serio odpowiadam. Niedługo pewnie będzie wypad do Hogsmead. Zaproś ją na randkę.
-Eh, sam nie wiem..
-Słuchaj, zrobisz jak zechcesz, ale to jest rada najlepszego przyjaciela-tu oboje się zaśmiali- ale teraz, błagam, chodźmy już na śniadanie, bo dłużej nie wytrzymam!-jęknął Rogacz
-Będziesz gruby.-skwitował Syriusz i ruszyli na śniadanie.
______________________________________________________________________________
Śniadanie już dawno się skończyło. Oczywiście Lily namawiała Jamesa, żeby jej powiedział o czym gadali, ale on zbywał ją tylko ruchem ręki. Siedzieli teraz w klasie od Wróżbiarstwa. Remus i Ann nie chodzili na ten przedmiot. Jak to oni mówili: "Do niczego mi się to w życiu nie przyda!". Profesor Berta Jonson* właśnie wyjaśniała jak odczytywać przyszłość ze szklanej kuli. Oczywiście Potter i Black zaczęli się wygłupiać a Lil patrzyła na nich, że tak łagodnie powiem, jak na idiotów.
-No więc, Rogaty. Ożenisz się z Wiewiórą i będziecie mieli ślicznego synka.-śmiał się Black
-Ach tak? W takim razie ty ożenisz się z Czarną, ale ona zostawi cię po kilku miesiącach mówiąc, że jesteś "życiowym nieudacznikiem, który wkurza ją na każdym kroku"-zrewanżył się Potter
-Och, a ja za to widzę, że jeśli obaj nie przestaniecie mi przeszkadzać to będziecie przez tydzień siedzieli w Skrzydle Szpitalnym.- wkurzyła się Lil. Chyba jej posłuchali, bo do już się nie odezwali.
-No to może pan, panie Black? Niech pan coś wyczyta.-profesor Jonson właśnie podeszła do chłopaków.
-A więc. W najbliższym czasie zdarzy się jakieś nie szczęście. Nie będzie ono miało wielkiego wpływu na innych, lecz jedna osoba bardzo to przeżyje. W świecie czarodziejów zaczną dziać się straszne rzeczy. Straszniejsze niż możemy sobie wyobrazić, pani profesor. Och, tak. Niektórzy ludzie będą twierdzić, że zacznie się polepszać, lecz się mylą.-skończył, swoją także
świetną wypowiedź (oczywiście wyssaną z palca) Łapa. Profesorka przyjrzała się kuli i podskoczyła jak oparzona.
-Panie...
-Black.-dokończył za nią.
-Ach, tak. Panie Black, to jest... prawda! Ma pan niesamowity dar! Niewielu ludzi posiada dar jasnowidzenia. Ale pan.. Och, tak! Jest pan najlepszym uczniem w tej klasie! Często przysłuchuję się pańskim przepowiedniom i większość z nich jest o dziwo prawdziwa! Niespotykane!-i odeszła dalej mówiąc jaki to on jest cudowny, pozostawiając Łapę w lekkim osłupieniu. Lekkim?! On był w szoku! i to dosłownie!
Wychodząc z sali, chłopaki zaśmiewali się z tego co 'przepowiedział' Syriusz.
-"Straszniejsze niż możemy sobie wyobrazić, pani profesor." Hahaha, Łapa, jesteś genialny!-skwitował James wycierając łzę.
-Och, Potter, aż tak cię wzruszyła opowieść Blacka, że się aż popłakałeś?-skwitowała Lily
-A co, Evans? Ciebie nie wzruszyła moja doskonała opowieść?-zapytał Łapa
-Nie.
-Ej, czy ktoś widział Petera?-zapytał James
-Pewnie poszedł do kuchni. Przecież go znasz.
-No tak.
______________________________________________________________________________
Peter szedł właśnie do kuchni. Był głodny. "Mam ochotę na ciastko."-stwierdził. Dobrze, że skrzaty domowe pracujące tu go lubiły. Nagle przed nim dosłownie wyrosła z ziemi Bellatrix Black.
-Ej, patrzcie kogo tu mamy! Pettigrew!-krzyknęła-O, Pettigrew, jak miło cię widzieć.-zwróciła się do Glizdogona
-B-Bellatr-rix. C-co ty tu robisz?-zapytał nerwowo.
-A gdzie to się wybieramy?-usłyszał chłodny głos Malfoy'a
-Ja, ja... Ja już muszę iść. Miło było was spotkać!-pisną i miał zamiar uciec.
-Och, nie Pettigrew. Czy Glizdogon, tak? Tak cię nazywają, ci Huncwoci czy jak im tam. Pójdziesz z nami. Czarny Pan uciesz się z naszego spotkania.-zaśmiał się szyderczo Lestrange. Peter przełknął głośno ślinę ze strachu, ale nie stawiał im oporu.
Wiedział, że i tak by nie wygrał. Jakby nie patrzeć, ich było chyba pięcioro a on tylko jeden...
______________________________________________________________________________
Zbliżał się wieczór, kiedy do okna zapukała domowa sowa Lily. Usiadła na jednym z foteli i zaczęła czytać list.
Lily,
mam nadzieję, że na święta przyjedziesz do domu. Wiem, że chciałaś zostać w szkole, z przyjaciółmi, ale tyle się ostatnio złych rzeczy dzieje.. Ja, wolałabym żebyś była w domu. Naprawdę, córeczko, będę spokojniejsza. I nie próbuj mnie przekonać, że ten cały Voldemort czy jak mu tam boi się waszego dyrektora i nie zaatakuje szkoły! Nigdy nie wiesz co może się wydażyć! Więc prosimy Cię z ojcem, bądź w święta przy nas. Mam nadzieję, że w szkole wszystko w porządku.
Całuję,
Mama
Lily westchnęła. A już miała nadzieję, że zostanie w Hogwarcie!
-Co jest, Lil?-z zamyślenia wyrwał ją głos Dorcas
-Na święta jadę do domu.-stwierdziła krótko
-Ale Lily! Przecież mówiłaś nam, że zostaniemy w Hogwarcie. Razem.
-Wiem, Dori, ale mama boi się, że coś może mi się stać i w święta chce mieć mnie przy sobie.
-A co ci się tutaj może stać?-spytał zdziwiony Łapa- Hogwart jest najlepiej strzeżonym miejscem. No może oprócz Banku Gringotta.
-Ja to wiem, ale moją mamę będzie gorzej przekonać. W świecie mugoli też jest coraz więcej ataków. Ona wie co się dzieje i się po prostu o mnie boi. Pojadę do domu i tyle.-westchnęła
-Nie, czekaj! Możecie przyjechać do mnie! Mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko.
-Nie, James! Ja nie chce nikomu robić problemów. Z resztą, jak niby przekonać mamę?-zaprzeczyła Lil.
-Powiedz jej, że mój tata jest aurorem i będziesz pod doskonałą opieką.-w tym momencie wskazał ręką na siebie i na Blacka.
-No jasne! Rodzice Rogacza są świetni! Na pewno nie będą mieli nic przeciwko. Jak mi pozwolili tam zamieszkać to i na wspólne święta się zgodzą.-krzyknął ochoczo Black.
-Ty mieszkasz u Jamesa?-zdziwiła się Ruda
-Długa historia. W każdym bądź razie, każdy pisze do rodziców, że święta spędzamy u nas!
-Racja!-poparł kumpla Potter
-Kto się pisze?-podniesionych rąk było 6.
-A gdzie Glizdek?-spytał Remus-jeszcze nigdy tak długo nie myszkował w kuchni-zamyślił się
-Może mu się przysnęło. Poczekamy do jutra. Jak się nie zjawi, zaczniemy go szukać- stwierdzili.
______________________________________________________________________________
Mamę Lilki nie łatwo było przekonać, ale w końcu się zgodziła. A więc wszyscy mogą jechać! Glizdek też się znalazł. Tak jak myśleli, przysnął w kuchni. Przynajmniej tak im powiedział. Wolał, żeby tak myśleli niż mieli się dowiedzieć, że 'uprowadzili' go Ślizgoni.
-Dziewczyny!!! Widziałyście?-zapiszczała Dor, gdy wpadła do dormitorium
-Ale o czym?
-Wypad do Hogsmead! W sobotę!
-Dor, sobota jest za dwa dni.-chciała trochę zgasić zapał przyjaciółki, Ann
-To jeszcze lepiej! Mam kilka rzeczy do kupienia-stwierdziła po chwili zastanowienia i rzuciła się na swoje łóżko.
-A tu co tak wesoło?-zapytał Remus siadając obok swojej dziewczyny, Ann.
-Dorcas szaleje. Czyli w sumie nic nowego.-zaśmiała się blondynka. Czarna udała, że się obraża i dodała.
-Jest wypad do Hogsmead. W sobotę.-stwierdziła nadal patrząc na dziewczyny trochę obrażonym wzrokiem. James spojrzał na swojego najlepszego kumpla, a on tylko wznióśł oczy do sufitu.
-No to co Evans, może dasz się zabrać na randkę?-zapytał chłopak Rudej obejmując ją ramieniem.
-A co będę z tego miała?-zapytała zadziornie.
-Zastanówmy się... Spędzisz miło czas z bardzo miłym i zdolnym uczniem-uśmiechnął się uroczo.
-Och, Potter, nie miałeś mówić o mnie tylko o korzyściach pójścia z tobą na randkę.-wystawiła mu język, a reszta towarzystwa się zaśmiała.
-No skoro nie chcesz.. Ale teraz powtórz za mną... Chcę
-Chcę..-powtórzyła zdziwiona
-iść z tobą na randkę.
-iść z tobą na randkę. Ale o co... Ty podstępny manipulancie!-krzyknęła kiedy uświadomiła sobie właśnie co zrobiła.
-Też cię kocham, wredoto.
Cała paczka wybuchła wówczas śmiechem.
______________________________________________________________________________
Było śniadanie. W Wielkiej Sali było mało uczniów. Nagle do pomieszczenia dosłownie wtoczyła się grupka Ślizgonów. Jeden z nich spojrzał na Lily, kiedy odwróciła się żeby zobaczyć kto narobił takiego rabanu. Ale jego oczu nie chciała widzieć. Severus Snape. Jej dawny przyjaciel, najlepszy przyjaciel. Szybko odwróciła głowę, a w jego oczach znikła jakakolwiek radość i siadł ze swoimi przy stole. Lil przypominała sobie wszystkie chwile z nim spędzone.
< -Lily, nie rób tego!-krzyknęła starsza siostra.
Ale ona rozhuśtała się bardzo wysoko i wyleciała w powietrze wybuchając radosnym śmiechem, jednak zamiast zwalić się z łoskotem na asfalt zawisła w powietrzu jak artystka pod kopułą cyrku i wylądowała lekko.
-Lili, mama mówiła, że ci nie wolno!
-Przecież nic mi się nie stało!-odparła chichocąc- Tuniu, popatrz na to.Zobacz, co potrafię.
Lily wyciągnęła rękę. Kwiat leżał na jej dłoni, rozchylając i zwijając płatki.
-Przestań!
-Przecież cię to nie boli.
-Tego nie wolno robić.. Jak ty to robisz?-spytała z nutą zazdrości
-To chyba oczywiste nie?-zawołał Snape
-Co jest oczywiste?-zapytała Lily
-Wiem kim jesteś.
-O co ci chodzi?
-Jesteś.. jesteś czarownicą.
Zrobiła obrażoną minę.
-Nie wolno tak przezywać!>-tak się poznaliśmy-pomyślała Lil
<-Tak mi przykro.
-Nie interesuje mnie to.
-Przepraszam!
-Oszczędź sobie płuc.
Była noc. Lily, w szlafroku, stała z założonymi na piersiach rękami przed portretem Grubej Damy.
-Wyszłam tylko dlatego, że Mary mi powiedziała, że zamierzasz tu spać, dopóki nie wyjdę.
-Tak było. Tak bym zrobił. Nie chciałem nazwać cię szlamą, tak mi się po prostu..
-Wyrwało, tak?-w jej głosie nie było współczucia-Już za późno. Tłumaczyłam się za ciebie przez kilka lat. Wszyscy się dziwią, że w ogóle z tobą rozmawiam. Ty i ci twoi przyjaciele śmierciożercy... no i co, nawet nie możesz zaprzeczyć! Nie możesz zaprzeczyć, że wy wszyscy chcecie nimi zostać! Nie możesz się doczekać chwili, gdy staniesz się sługą Sam-Wiesz-Kogo, prawda?
Otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Nie powiedział nic.
-Nie mogę już dłużej udawać. Ty wybrałeś swoją drogę, ja wybrałam swoją.
-Nie... wysłuchaj mnie, ja nie chciałem...
-...nazwać mnie szlamą? Przecież tak nazywasz każdego, kto urodził się w rodzinie mugoli, Severusie. Czym ja się różnię?>-tak się właśnie pokłócili. W oczach Rudej stanęły łzy. Niby minęło już prawie 2 lata od ich kłótni, ale ona nadal to przeżywała. Prawdę mówiąc, Snape, zajmował miejsce w jej sercu.
Stracić najlepszego przyjaciela, to jak stracić cząstkę siebie
James chyba wiedział o co chodzi, bo omiótł spojrzeniem stół Slytherinu i przytulił pocieszająco Lil.
-Wszystko się ułoży. Nie przejmuj się nim.-szeptał jej do ucha
-Wiem, ale... to był mój najlepszy przyjaciel. Nie potrafię o nim tak po prostu zapomnieć. On za dużo dla mnie znaczył, James.
-No już. Ćśśś... jestem przy tobie.
-James?
-Tak?
-Co będzie potem? Co będzie z nami? Z nami wszystkimi?
-Wszystko będzie dobrze Lil, nie martw się.-chłopak starał się ją pocieszyć.
-Kocham Cię, James. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Ja też Cię kocham.-powiedział i pocałował swoją dziewczynę.
-No ale żeby tak przy wszystkich na śniadaniu?-spytał Black
-A ten kundel, jak zwykle potrafi wszystko zepsuć dwoma słowami...
-Ej, tylko nie kundel!-oburzył się na słowa przyjaciela
-No dobrze, Łapciu. Przecież wiesz jak cię kocham.-powiedział James i parsknął śmiechem
-Czy mam się czuć zazdrosna?
-O niego nie musisz.-odpowiedział James i znowu dał ukochanej buziaka.
-Ej! Jestem za młody na takie sceny!
Każdy kto to słyszał od razu wybuchł niekontrolowanym śmiechem.
__________________________________________________________________________________
*nie wiem jaki był wtedy nauczyciel, więc wymyśliłam nową postać na potrzebę opowiadania
Komentujcie, bo komentarze pokazują czy w ogóle ktoś czyta moje wypociny. :D
Pierwsza.!
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga.!
Czemu ten rozdzial taki krotki.? :(
Czekam na NN :*
Pozdrawiam.! ;*
Elena ;*
Hej, wpadłam na twojego bloga w sumie przez przypadek i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały ;) Ogólnie to pomysł mi się podoba, chociaż mogłabyś dodać gdzieniegdzie dłuższe opisy postaci lub uczuć jakie kierują poszczególnymi osobami. Nie zrozum mnie źle, to jest tylko pomocna rada ;) W każdym razie czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dorcas
Ps. Zapraszam cię też na mojego bloga ;)
http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/
Liczę, że wyrazisz swoją opinie
Przeszukując różne blogi w poszukiwaniu opowiadania o Lily i James'ie natknęłam się twoją stronę i muszę przyznać iż akcja bardzo ciekawie się zapowiada, Bardzo spodobało mi się to, iż jest to jeden z nielicznych blogów gdzie "JILY" jest prawie od razu razem... na wielu stronach akcja rozgrywa się przez większość opowiadania co już, jak ostatnio zauważyłam zaczęła mnie denerwować. Rozdział jest wspaniały, jednakże brakuję ci wprawy pisarskiej, jednak myślę , że z czasem osiągniesz zaskakujące wyniki w pisaniu. Dodatkowo muszę się zgodzić z koleżanką powyżej (Dorcas :) ), która ma dość sporo racji z dodawaniem dłuższych opisów, jednak pamiętaj by nie przesadzać z ich długością - tak jak na niektórych blogach . Z niecierpliwieniem czekam na najnowszy rozdział i liczę na jakiś szczególny moment pomiędzy Lily i James'em . Życzę miłego dnia i dużo weny oraz, abyś jak najszybciej wstawiła nową notkę .
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieję, że nie zamęczyłam Ciebie tym dość długim komentarzem :)
PS(2) Byłabym wdzięczna za wyłączenie weryfikacji kodowej podczas dodawania komentarzy.